Postanowiłam zrezygnować z kawy i wrócić do mojego apartamentu, kiedy jedna z moich dobrych przyjaciółek, Kimberly zadzwoniła.
- Mogę potwierdzić - odpowiedziała a ja musiałam się wysilić by ją usłyszeć. Moje zęby zaczęły uderzać o siebie. Moje całe ciało było zmarźnięte.
- Zadzwonię do Ciebie jak wrócę do domu - obiecałam jej, nie mogąc usłyszeć jej odpowiedzi kiedy głośny grzmot nade mną. Podskoczyłam lekko i przebiegłam przez ulicę by dostać się na drugą stronę. Ruszyłam szybko chodnikiem, trzymając moją parasolkę, próbując walczyć z wiatrem. Ledwo rozpoznawałam krajobraz wokół mnie wszystko przez ten bezlitosny deszcz.
Wsadziłam mój telefon do torebki, by się nie zamoczył.
Jednak kilka minut minęło przed tym jak woda rozbrysnęła mi prosto w twarz. Przeklnęłam pod nosem i zamknęłam moją parasolkę, moje cało ciało było mokre w kilka sekund. Rozglądałam się za schornieniem gdy zobaczyłam alejkę po lewej stronie budynki, które tam stały miały długie dachy. Wyglądały tak, że deszcz nie mógł tam dotrzeć.
Weszłam w alejkę wzdychając z ulgą, nie czułam już deszczu i wiatr zostawił mnie w spokoju. Oddychałam ciężko, poczułam dreszcze i oparłam się o ceglaną ścianę zamykając oczy.
Byłam bezpieczna. Narazie.
Nie mogłam tak po prostu przeczekać tutaj aż sztorm minie.
Rzuciłam okiem na moje ubranie. Miałam na sobie sukienkę, którą włożyłam na spotkanie na które zaprosiła mnie moja koleżanka. Miała na imie Francine i mieszkała tutaj w Londynie przez całe swoje życie. Spędziłam fajnie czas z nią i jej przyjaciółmi. Ale sukienka, którą włożyłam była biała więc teraz była kompletnie przezroczysta. Zacisnęłam zęby z frustracji i skrzyżowałam ręce na piersi.
- Nie, nie rób tego - powiedział głos przede mną, tak przede mną. Moje oczy rozejrzały się i wyprostowałam się nie zmieniając ułożenia moich rąk, które w dalszym ciągu były skrzyżowane na piersi.
Moje oczy przeszukały ciemność, ale nic nie znalazły.
W tym momencie, wyglądało to jakby ciemność odeszła. Myślałam że to tylko moja wyobraźnia dopóki światło na niebie oświetliło wszystko dookoła przez krótką sekundę. Zobaczyłam chłopaka stojącego na przeciwko mnie i ledwo dostrzegłam jego brązowe kręcone włosy. Ciemność znowu ogarnęłam kiedy sztorm przeszedł nad alejką. Przywarłam bardziej do ściany za mną i musiałam przyznać, że byłam trochę zdenerwowana przez to co przed chwilą zobaczyłam.
Chłopak stojący w cieniu?
- M-Mogę Ci pomóc? - powiedziałam drżącym głosem, ponieważ ciężko było mi mówić z szczękającymi zębami.
- Jesteś tu nowa? - głos kontynuował. Miał głęboki, ochrypły głos z Brytyjskim akcentem. Wytężyłam wzrok próbując mieć go na oku.
- Tak, jestem tu nowa. - odpowiedziałam widząc tylko ciemność.
- Wiesz, powinnaś coś wiedzieć. - jego głos sprawił że poczułam dreszcze na plecach. Nie mogłam zrozumieć - dlaczego miał on taki wpływ na mnie.
Zerknęłam poza alejkę, widząc, że deszcz powoli tracił na sile. Wyglądało na to, że w kilka minut ten ulewny deszcze przejdzie w lekką mżawkę.
Opuściłam moją parasolkę na chodnik i zaczekałam aż zacznie kontynuować.
Ale kiedy zaczął mówić, jego głos brzmiał tak jakby był koło mnie, jakby szeptał mi do ucha. - To miasto jest moje. - Wzdrygnęłam się czując jak blisko był. Stał zaraz przy mnie a ja nawet tego nie zauważyłam. Odeszłam od niego, a moje oczy nadal próbowały zobaczyć coś w tej ciemności.
- To miasto jest twoje? - powtórzyłam cicho.
Zachichotał co znowu sprawiło, że poczułam dreszcze na plecach. - Tak. Zapytaj jedną ze swoich koleżanek, która jest stąd. Ona na pewno rozpozna moje imie. - zawachałam się - Jak masz na imię?
- Harry. Harry Styles.
To nie brzmiało dla mnie znajomo, ale znowu, ja nie byłam przecież stąd.
Zakładałam, że on naprawdę miał na myśli kiedy mówił, że to miasto jest jego - to znaczy że miał kontakty i wszystko. Uspokoiłam się.
- Niezłe to miasto, które jest twoje. - powiedziałam mu, próbując brzmieć spokojnie. - Jak długo już jest twoje? Lub może dostałeś je po swoich rodzicach?
- Jak masz na imie? - zignorował pytanie.
- Claire. - odpowiedziałam, pocierając ręce o siebie.
- Więc Claire, idź do jednej z twoich koleżanek, a one powiedzą Ci o mnie wszystko. - brzmiał jakby znowu zbliżał się do mnie. Moje całe ciało zesztywniało i wstrzymałam oddech. Wzdrygnęłam się, ale stałam w miejscu, kiedy poczułam coś ciepłego na moich ramionach. - Załóż to na siebie. Strasznie się trzęsiesz.
Odsunęłam się, czując się o wiele lepiej z kurtką, którą nałożył na moje ramiona. Jedyne czego potrzebowałam było coś ciepłego, więc włożyłam ręce w rękawy kurtki i poczułam cały jej ciężar i to, że była na mnie za duża, ale nie obchodziło mnie to. Przynajmniej było mi już ciepło.
- Oh i Claire? - było słychać jakby stał na przeciwko mnie teraz.
-Tak?
- Zobaczymy się znowu i to już niedługo. - mogłam usłyszeć, że uśmiechnął się mówiąc to. Nie wiedziałam czy to co powiedział było dobrą wiadomością czy złą.
Podziękowałam mu szybko i wyszłam z alejki na deszcz, teraz była to już tylko mżawka z lekkim wiatrem. Zobaczyłam znak drogowy, który wskazywał na to, że jestem tylko blok dalej od mieszkania Francine. Może nie będzie miała nic przeciwko jeśli zapytam się czy mogę przeczekać te kilka minut w jej mieszkaniu.
Zerknęłam na alejkę za moimi plecami, prosto w ciemność. Zastanawiałam się czy chłopak cały czas tam stał. Nie mogłam tego stwierdzić.
Zajęło mi dwie minuty dojście do mieszkania Francine i podbiegłam do drzwi po schodach po czym zapukałam. Otworzyła będąc ubrana w jasno niebieski szlafrok. Kiedy mnie zobaczyła westchnęła i wzięła mnie za ramię praktycznie wciągając mnie do środka.
Myślałam, że była zainteresowana dlaczego stałam na deszczu, jednak ona była zainteresowana czymś innym.
- To twoja kurtka? - zapytała niemal żądając odpowiedzi, zamykając drzwi za sobą. Zauważyłam że zamknęła je i wyjrzała przez okno. Miała w ręku kubek z herbatą, ale nie była zainteresowana już tym najwyraźniej.
- Nie - powiedziałam stając niezręcznie - Nie masz nic przeciwko jak zostanę na chwilę?
- Claire, musisz mi powiedzieć teraz kto dał Ci tą kurtkę - jej niebieskie oczy spojrzały na mnie. Mogłam widzieć w nich prawdziwy strach.
- Jeden chłopak mi dał tą kurtkę. - wymamrotałam, zastanawiając się dlaczego tak się bała.
- Jaki chłopak? Gdzie go spotkałaś? - zarzuciła mnie pytaniami. Położyła kubek z herbatą na stoliku i opadła na kanapę. Chciałam usiąść na innej kanapie, ale nie zdecydowałam się na żadną. Moje ubrania były całe przemoczone.
Gdy jej nie odpowiedziałam, ona potarła skroń i powiedziałam i brzmiąc niemal wyczerpana. - Idź do mojego pokoju i znajdź jakieś ciuchy, włożę twoje do suszarki.
Weszłam do jej pokoju i zdjęłam kurtkę, była to czarna, skórzana kurtka, wyglądała jakby była często noszona. Położyłam ją na łóżku i znalazłam czyste i suche ciuchy. Szybko się przebrałam i znalazłam szczotkę by przeczesać moje mokre włosy.
Kiedy skończyłam, złożyłam moje przemoczone ciuchy i zeszłam na dół do Francine, która wyglądała na zamyśloną. Kiedy weszłam do salonu spojrzała na mnie jakby mnie nie znała.
- Fran? - zapytałam niepewnie trzymając ciuchy.
- Po prostu połóż je na stole. - powiedziała
- Co się stało? - zapytałam siadając na przeciwko niej. Podciagając moje nogi blisko mojej klatki piersiowej.
- Kto dał Ci tą kurtkę? - Francine zapytała powoli - Powiedział Ci jak się nazywa?
- Powiedział, że nazywa się Harry Styles. - moje oczy rozszerzyły się kiedy westchnęła głośno jakbym powiedziała jej że ktoś umarł i zamknęła oczy pokazując że chyba nie chce już wiedzieć więcej. Patrzyłam na nią zastanawiając się dlaczego tak zareagowała.
- Bardzo Cię przepraszam - powiedziała cicho kręcąc głową - Nigdy Ci o nich nie powiedziałam.
- O kim?
- Harry Styles jest członkiem gangu. - powiedziała wolno, cała się trzęsła - Oni są złym, ale silnym gangiem. Są tutaj tak długo jak pamiętam. To jest praktycznie ich miasto.
Odetchnęłam, - To dlatego powiedział mi że to jego miasto.
Francine wyglądała jakby miała zwymiotować. - Oni niosą za sobą kłopoty Claire. Czy Harry.. dotknął Cię?
- Nie - odpowiedziałam - On tylko dał mi swoją kurtkę.
- Oh nie - Francine mruknęła - To znaczy, że jest tobą zainteresowany.
- A może on tylko próbował być miły? - zapytałam, mając nadzieję, że miałam rację.
Ale kiedy Francine zaśmiała się słysząc to, moja nadzieja umarła. - Harry nie jest miły. W ogóle. Gdybyś tylko wiedziała.. Harry nie jest jedynym w gangu. Oni wszyscy są źli. Oczywiście Zayn jest najgorszy, ale Harry jest zaraz po nim najgorszym w gangu. Oni wszyscy noszą wyróżniające się kurtki jak ta, którą ty miałaś na sobie.
Zaczęłam się bać, chłopak z którym rozmawiałam był częścią gangu?
- Czy on zabił kogoś? - zapytałam delikatnie.
- Prawdopodobnie - Francine poprawiła nerwowo ręką swoje krótkie blond włosy - I to jest jeszcze gorsze teraz, bo masz jego kurtkę. Wiesz co to znaczy, prawda?
Zaczekałam.
- On po nią przyjdzie. A to znaczy, że przyjdzie też po Ciebie.
Opuściłam moją parasolkę na chodnik i zaczekałam aż zacznie kontynuować.
Ale kiedy zaczął mówić, jego głos brzmiał tak jakby był koło mnie, jakby szeptał mi do ucha. - To miasto jest moje. - Wzdrygnęłam się czując jak blisko był. Stał zaraz przy mnie a ja nawet tego nie zauważyłam. Odeszłam od niego, a moje oczy nadal próbowały zobaczyć coś w tej ciemności.
- To miasto jest twoje? - powtórzyłam cicho.
Zachichotał co znowu sprawiło, że poczułam dreszcze na plecach. - Tak. Zapytaj jedną ze swoich koleżanek, która jest stąd. Ona na pewno rozpozna moje imie. - zawachałam się - Jak masz na imię?
- Harry. Harry Styles.
To nie brzmiało dla mnie znajomo, ale znowu, ja nie byłam przecież stąd.
Zakładałam, że on naprawdę miał na myśli kiedy mówił, że to miasto jest jego - to znaczy że miał kontakty i wszystko. Uspokoiłam się.
- Niezłe to miasto, które jest twoje. - powiedziałam mu, próbując brzmieć spokojnie. - Jak długo już jest twoje? Lub może dostałeś je po swoich rodzicach?
- Jak masz na imie? - zignorował pytanie.
- Claire. - odpowiedziałam, pocierając ręce o siebie.
- Więc Claire, idź do jednej z twoich koleżanek, a one powiedzą Ci o mnie wszystko. - brzmiał jakby znowu zbliżał się do mnie. Moje całe ciało zesztywniało i wstrzymałam oddech. Wzdrygnęłam się, ale stałam w miejscu, kiedy poczułam coś ciepłego na moich ramionach. - Załóż to na siebie. Strasznie się trzęsiesz.
Odsunęłam się, czując się o wiele lepiej z kurtką, którą nałożył na moje ramiona. Jedyne czego potrzebowałam było coś ciepłego, więc włożyłam ręce w rękawy kurtki i poczułam cały jej ciężar i to, że była na mnie za duża, ale nie obchodziło mnie to. Przynajmniej było mi już ciepło.
- Oh i Claire? - było słychać jakby stał na przeciwko mnie teraz.
-Tak?
- Zobaczymy się znowu i to już niedługo. - mogłam usłyszeć, że uśmiechnął się mówiąc to. Nie wiedziałam czy to co powiedział było dobrą wiadomością czy złą.
Podziękowałam mu szybko i wyszłam z alejki na deszcz, teraz była to już tylko mżawka z lekkim wiatrem. Zobaczyłam znak drogowy, który wskazywał na to, że jestem tylko blok dalej od mieszkania Francine. Może nie będzie miała nic przeciwko jeśli zapytam się czy mogę przeczekać te kilka minut w jej mieszkaniu.
Zerknęłam na alejkę za moimi plecami, prosto w ciemność. Zastanawiałam się czy chłopak cały czas tam stał. Nie mogłam tego stwierdzić.
Zajęło mi dwie minuty dojście do mieszkania Francine i podbiegłam do drzwi po schodach po czym zapukałam. Otworzyła będąc ubrana w jasno niebieski szlafrok. Kiedy mnie zobaczyła westchnęła i wzięła mnie za ramię praktycznie wciągając mnie do środka.
Myślałam, że była zainteresowana dlaczego stałam na deszczu, jednak ona była zainteresowana czymś innym.
- To twoja kurtka? - zapytała niemal żądając odpowiedzi, zamykając drzwi za sobą. Zauważyłam że zamknęła je i wyjrzała przez okno. Miała w ręku kubek z herbatą, ale nie była zainteresowana już tym najwyraźniej.
- Nie - powiedziałam stając niezręcznie - Nie masz nic przeciwko jak zostanę na chwilę?
- Claire, musisz mi powiedzieć teraz kto dał Ci tą kurtkę - jej niebieskie oczy spojrzały na mnie. Mogłam widzieć w nich prawdziwy strach.
- Jeden chłopak mi dał tą kurtkę. - wymamrotałam, zastanawiając się dlaczego tak się bała.
- Jaki chłopak? Gdzie go spotkałaś? - zarzuciła mnie pytaniami. Położyła kubek z herbatą na stoliku i opadła na kanapę. Chciałam usiąść na innej kanapie, ale nie zdecydowałam się na żadną. Moje ubrania były całe przemoczone.
Gdy jej nie odpowiedziałam, ona potarła skroń i powiedziałam i brzmiąc niemal wyczerpana. - Idź do mojego pokoju i znajdź jakieś ciuchy, włożę twoje do suszarki.
Weszłam do jej pokoju i zdjęłam kurtkę, była to czarna, skórzana kurtka, wyglądała jakby była często noszona. Położyłam ją na łóżku i znalazłam czyste i suche ciuchy. Szybko się przebrałam i znalazłam szczotkę by przeczesać moje mokre włosy.
Kiedy skończyłam, złożyłam moje przemoczone ciuchy i zeszłam na dół do Francine, która wyglądała na zamyśloną. Kiedy weszłam do salonu spojrzała na mnie jakby mnie nie znała.
- Fran? - zapytałam niepewnie trzymając ciuchy.
- Po prostu połóż je na stole. - powiedziała
- Co się stało? - zapytałam siadając na przeciwko niej. Podciagając moje nogi blisko mojej klatki piersiowej.
- Kto dał Ci tą kurtkę? - Francine zapytała powoli - Powiedział Ci jak się nazywa?
- Powiedział, że nazywa się Harry Styles. - moje oczy rozszerzyły się kiedy westchnęła głośno jakbym powiedziała jej że ktoś umarł i zamknęła oczy pokazując że chyba nie chce już wiedzieć więcej. Patrzyłam na nią zastanawiając się dlaczego tak zareagowała.
- Bardzo Cię przepraszam - powiedziała cicho kręcąc głową - Nigdy Ci o nich nie powiedziałam.
- O kim?
- Harry Styles jest członkiem gangu. - powiedziała wolno, cała się trzęsła - Oni są złym, ale silnym gangiem. Są tutaj tak długo jak pamiętam. To jest praktycznie ich miasto.
Odetchnęłam, - To dlatego powiedział mi że to jego miasto.
Francine wyglądała jakby miała zwymiotować. - Oni niosą za sobą kłopoty Claire. Czy Harry.. dotknął Cię?
- Nie - odpowiedziałam - On tylko dał mi swoją kurtkę.
- Oh nie - Francine mruknęła - To znaczy, że jest tobą zainteresowany.
- A może on tylko próbował być miły? - zapytałam, mając nadzieję, że miałam rację.
Ale kiedy Francine zaśmiała się słysząc to, moja nadzieja umarła. - Harry nie jest miły. W ogóle. Gdybyś tylko wiedziała.. Harry nie jest jedynym w gangu. Oni wszyscy są źli. Oczywiście Zayn jest najgorszy, ale Harry jest zaraz po nim najgorszym w gangu. Oni wszyscy noszą wyróżniające się kurtki jak ta, którą ty miałaś na sobie.
Zaczęłam się bać, chłopak z którym rozmawiałam był częścią gangu?
- Czy on zabił kogoś? - zapytałam delikatnie.
- Prawdopodobnie - Francine poprawiła nerwowo ręką swoje krótkie blond włosy - I to jest jeszcze gorsze teraz, bo masz jego kurtkę. Wiesz co to znaczy, prawda?
Zaczekałam.
- On po nią przyjdzie. A to znaczy, że przyjdzie też po Ciebie.
O żesz w morde *o* Harry w gangu ? Prawdopodobnie zabił człowieka ?
OdpowiedzUsuńClaire ma straszne kłopoty ...
Czekam na kolejne rozdziały =D
@Dominika__8 xx
Harry jako bad boy :D lubię to ;3
OdpowiedzUsuńświetnie się zaczyna xD
@sluumberr
Jest extra ! Czekam na nn <3 mam nadzieje ze szybko sie pojawi :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam @Frugggo
Zaczyna sie ciekawie także czekam na kolejny rozdział! x
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Czekam na więcej:-)
OdpowiedzUsuńTo jest swietne!
OdpowiedzUsuńNie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu xx
Gdjwkdo czekam na kolejny rozdział c: // @ planetkaro
OdpowiedzUsuńsupi ff !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńnono zapowiada się świetnie, czytam dalej :) @awwmyniallxo
OdpowiedzUsuń