czwartek, 24 kwietnia 2014

Twelve.

Łagodny i prawie niesłyszalny oddech Harry'ego był wszystkim co słyszałam kiedy się położyłam, patrząc prosto w sufit; moje oczy były szeroko otwarte w ciemności otaczającej nas. W pokoju było kompletnie ciemno. Leżałam tak przez chyba godzinę, nie mogąc zasnąć, kiedy Harry zapadł w głęboki sen obok mnie. 

Mogłam poczuć ciepło jego ciała obok, mimo że nawet mnie nie dotykał. Szczerze, spodziewałam się, że mnie zgwałci czy coś w tym rodzaju. Ale tego mnie zrobił. On tylko dał mi kilka swoich rzeczy do ubrania i powiedział, że idziemy spać. Naprawdę oczekiwałam, że jego ręce będą wokół mojej talii, lub, że jego nogi będą blisko. Ale niestety, leżał po drugiej stronie łóżka, z twarzą odwróconą w inną stronę. 

Harry był skomplikowany czasami. 

Nie mogłam zasnąć z dwóch powodów. 

Jeden, byłam w domu Harry'ego. Kto do cholery mógł wiedzieć co by się stało, gdybym zasnęła. 

Harry mógł obudzić się w środku nocy i zdecydować o zrobieniu czegoś oczywiście nienormalnego, jak zabicie swojego własnego ojca.

I dwa, miałam tą cholerną, metalową rzecz w sobie. Za każdym razem gdy przekręciłabym się na łóżku, fala przyjemności mogłaby mną zawładnąć i musiałabym zacisnąć zęby czując się bardzo sfrustrowana. 

Więc zadecydowałam, że poczekam, aż Harry zaśnie i kiedy to się stanie, wyciągnę to cholerstwo z siebie. 

Kiedy byłam już pewna, że śpi, ostrożnie podniosłam się, przegryzając wargę gdy przedmiot we mnie się poruszył. Ruszyłam się tak wolno jak to było możliwe by nie obudzić Harry'ego i wstałam z łóżka. Miał królewskiej wielkości łóżko, które miało grube okrycie oraz wielkie poduszki. Było ulokowane na wyższym piętrze jego posiadłości. 

Odeszłam trochę od łóżka i wzięłam cichy oddech przed tym jak zeszłam dłonią niżej, znajdując tą rzecz. Wstrzymałam powietrze kiedy zaczęłam wyciągać jakby to było tamponem. Na początku to nie bolało, ale w momencie gdy zbliżyło się do wyjścia uczucie ogromnego bólu ogarnęło moje ciało i musiałam się wstrzymać by poradzić sobie z bólem. 

To było wielkie. Przynajmniej dla mnie. 

Odetchnęłam z ulgą kiedy to wyszło i czułam jakby to było prawie ciężkie w moich dłoniach. Trochę zniesmaczona, przez przypadek upuściłam to na podłogę i zesztywniałam, nasłuchując uważnie. Ale Harry się nie obudził. 

Nareszcie poczułam się o wiele lepiej kiedy wreszcie ze mnie wyszło. Szybko postanowiłam wyjść z pokoju, otwierając drzwi szybko i wychodząc na ciemny korytarz.

Okej. To było przerażające. 

Było tutaj jakieś pojedyńcze światło czy wszystkie światła były wyłączone?

Przeszłam po omacku przez korytarz, moje uszy zaczęły nasłuchiwać jakiś możliwych dźwięków, a oczy wytężyły się by przejrzeć w ciemności. Powietrze było zimne, a moje nagie stopy w tym momencie doznały uczucia jakim było dotykanie drewnianej podłogi. 

Moje dłonie cały czas dotykały ścian, by się upewnić, że na żadną nie wpadnę. Kontynuowałam drogę w cichej ciemności dopóki moje ręce nie napotkały drzwi, wahając się przez chwilę otworzyłam je, napotykając ciemność raz jeszcze. Miałam nadzieję, że to był kolejny korytarz. Zaczęłam iść nim, desperacko poszukując jakiegoś okna przez które dotarłoby przynajmniej światło księżyca. Cokolwiek. 


Kiedy szłam pomyślałam o Harrym. Wydawał się bardzo skomplikowaną osobą. Ale czy ktokolwiek mógłby być bez serca? Czy była dla niego jakaś nadzieja, czy był po prostu przegrany?


Pamiętałam jak pobił tego faceta na śmierć i zadrżałam lekko, a powietrze zrobiło się chłodniejsze. Po tym przypomniało mi się jak spoliczkował mnie któregoś dnia. Pamiętałam ten jego pusty spojrzenie. 


Nie. On był przegrany. Nie było absolutnie żadnej nadziei dla niego.


Co znaczyło, że musiałam wydostać się z tej otchłani piekła. 


Usłyszałam nagle głośny hałas i podskoczyłam wydając z siebie zaskoczony pisk. Brzmiało to jak zegar. Wybiło godzinę 3 razy po czym znowu zapanowała cisza. Moje serce zaczęło mocniej bić, oparłam się o ścianę by się zrelaksować, a moje oczy popatrzyły na ciemność. To było kompletnie straszne. 


Czy to był zegar? 


Zostałam tak przez kilka sekund przed tym jak zorientowałam się, że muszę iść dalej. Przełykając głośno, znowu się ruszyłam, stawiając małe kroczki. Wiedziałam, że muszę znaleźć schody, odkąd byłam na piętrze. To było logiczne, że muszę poszukać schodów. Powinnam była tak naprawdę od tego zacząć. 


Mój oddech był płytki i utrudniony przez ten cierpki strach, który czułam. Włosy na moim ciele były podniesione i miałam gęsią skórkę na rękach. Moje całe ciało było napięte, gotowe do ucieczki jeśli coś pójdzie nie tak. 


Kiedy poczułam drzwi po mojej lewej stronie nie otworzyłam ich, trzymałam się ściany i przeszłam na prawą stronę. Ale tak szybko jak moje dłonie dotknęły ściany, poczułam włącznik światła. Zachwycona, miałam zamiar już włączyć, ale wtedy zatrzymałam się. Co znajdę jeśli zapalę światło?


Czasami niektóre rzeczy były lepsze jeśli pozostawały w ciemności.


Niemniej jednak pstryknęłam światło i mogłam zobaczyć, że byłam w pewnego rodzaju wielkiego pokoju do nauki. Było kilka półek z książkami pod ścianą, na których stały książki, które wydawały się bardzo stare i dwie drewniane ławki z krzesłami. Powietrze wypełniające pokój było zatęchłe, więc przypuszczałam, że Harry rzadko tu przychodził.


Ciekawa, podeszłam do książek i zobaczyłam, że jest tu wiele, których po prostu nie mogłam zrozumieć. Były tu podręczniki, książki o specyficznych naukach i poczułam się trochę zadowolona, kiedy zobaczyłam książki o fikcji. Zawsze wolałam książki o fikcji niż odwrotnie. Nie wiem dlaczego. Po prostu tak. Przejechałam ręką po książkach, widząc kurz ulatujący znad kolekcji od mojego jednego dotknięcia. Wow. Te książki nie były dotykane przez długi czas.


Zatrzymałam się kiedy znalazłam książkę leżącą na podłodze. Pochylając się, podniosłam ją i byłam zmieszana, gdy zobaczyłam, że nie ma tytułu. Marszcząc brwi, otworzyłam ją i zobaczyłam czyjeś pismo.


Czy to był czyjś dziennik?


Szybko przeszłam do początku książki i zauważyłam niechlujny podpis. Ale odczytałam nazwisko, Styles. Więc było to taty Harry'ego lub kogoś związanego z nim.


Usiadłam na jednym z krzeseł, po tym jak obejrzałam się dookoła na moment, otworzyłam dziennik. Kiedy zaczęłam czytać pierwszy wpis, natychmiast wiedziałam kto to był.


Mama Harry'ego.


Nazywała się Anne. Anne Styles.


Przejrzałam strony, widząc, że krawędzie stron stawały się ostrzejsze im dalej byłam. Otworzyłam na przypadkowej stronie i zaczęłam czytać. Pismo było niechlujne i wyglądało jak pisane w pośpiechu.


"Mój mąż uderzył mnie dzisiaj. Nawet teraz, gdy to piszę, nie mogę pojąć jak się czuję z tym, że mnie uderzył. Wiem, że ma teraz dużo stresów, ponieważ szuka zatrudnienia. Próbował rozmawiać z firmą montażową, ale odrzucili go, bo nie skończył college'u. Więc rozumiem, że jest pod dużą presją, ponieważ chce mnie wspierać i dziecko. Po prostu chcę.. nie. Przypuszczam, że po prostu jestem niewdzięczna. On jest wspaniałym mężczyzną. I nawet teraz, po ślubie, moi rodzice nie powiedzą do mnie nawet słowa. W ich oczach jestem zhańbiona. Jestem wygnana z mojej własnej rodziny. Ale to było warte, dla niego. Ale słyszę, że idzie. Może mnie przeprosi? I jeśli to zrobi, na pewno mu wybaczę." 


Przewróciłam stronę, widząc dłuższy wpis.


"Mój mąż przeprosił. On prawie trzymał mnie jakbym była jego drogim życiem - i byłam bardzo zaskoczona. On jest naprawdę kochany. Błagał mnie o wybaczenie, mówiąc, że na mnie nie zasługuje. Ale pocieszyłam go najlepiej jak potrafiłam. Kocham go. Powiedział mi jak desperacko próbował znaleźć pracę. Nawet przemyślał przyjęcie pracy w lokalnym barze, byśmy mogli po prostu opłacić rachunki. Jeśli nie, nie wiem co się stanie. Czy byliśmy zobowiązani by stracić nasz dom? Gdzie moglibyśmy wtedy iść? Wiem, że moi rodzice mnie nie przyjmą. Rodzice męża umarli, gdy był nastolatkiem, więc byliśmy zdani na siebie. Byłam bardzo zmartwiona, ale o mojego męża, Pozostaje nadzieja i próba bycia spokojną, więc on też mógłby wtedy być. Mam po prostu nadzieje jakiś cud się zdarzy i będziemy mogli-" 


Zostawiła puste miejsce, nie dokańczając sentencji. Więc była w ciąży, nosiła Harry'ego i tata Harry'ego był bez zatrudnienia, desperacko próbując znaleźć coś. Trochę interesujące, przekartkowałam kilka stron i zaczęłam czytać dalej.


"Harry Edward Styles urodził się dzisiaj. Mój pierworodny syn. Nigdy nie sądziłam, że miłość od pierwszego wejrzenia istnieje, ale dzisiaj, gwałtownie zakochałam się w moim synu kiedy pierwszy raz spojrzałam mu w oczy. I nawet uśmiechnął się do mnie! Ma głębokie dołeczki, jak ja i nie chciałam w ogóle by opuszczał moje ręce. Mój mąż nie pojawił się na porodzie i nie widziałam go od dwóch dni. Nie będę zła, bo ma teraz pracę, chociaż nie chce mi powiedzieć na czym polega. W każdym razie, Harry ma całą głowę włosów i nie mogę powstrzymać się od uśmiechu gdy na niego patrzę. On naprawdę stał się światłem w moim życiu." 


Przerzuciłam kartki znowu. Widocznie kilka lat upłynęło w przeciągu kilku kartek.


"Nie wyszłam za mąż za tego mężczyznę. Przysięgam, nie zrobiłam tego. Mój mąż wrócił dzisiaj do domu i zaczął krzyczeć na Harry'ego, który ma tylko roczek! Pozwoliłam mojemu mężowi go potrzymać i nakarmić go butelką i mój mąż ją zgubił gdy Harry zaczął płakać. Wiedziałam, że chce, żeby zmieniono mu pieluszkę. A najgorszą rzeczą było to, że myślałam, że mój mąż, tata Harry'ego zamierzał podnieść na niego rękę. Więc zareagowałam i wzięłam Harry'ego, zamierzając zmienić mu pieluszkę. Nie wiem co tak naprawdę zrobić z moim mężem. Przez te lata stał się zupełnie innym mężczyzną. Do tego dnia nie powiedział mi gdzie pracuje, ale za to kilka tatuaży pojawiło się na jego ramionach i zaczął przeklinać nawet w obecności Harry'ego. On nawet zaczął palić i pić. Którejś nocy był taki pijany, że prawie upuścił Harry'ego. Po prostu nie wiem już dłużej." 


Zatrzymałam na chwilę czując się niespokojna przez to co właśnie przeczytałam. Czy to było naprawdę?


W odrętwieniu, przerzuciłam kartkę i kontynuowałam. Data wskazywała na dwa miesiące po ostatnim wpisie.


"Dzisiaj Harry wypowiedział swoje pierwsze słowo. Wiecie co powiedział? 'Moja.' Tak, on trzymał butelkę w swoich rączkach i zadeklarował, 'Moja.'. Naprawdę miałam nadzieję, że powie Mama, ale mimo to byłam rozradowana by usłyszeć jego pierwsze słowo! Szybko zadzwoniłam do mojego męża, ale nie odbierał swojego telefonu. Po tym jak pochwaliłam Harry'ego podekscytowana, on zaczął skandować to słowo, chichotać i klaskać rączkami. On był naprawdę najszczęśliwszym chłopcem jakiego znałam. I kocham go bardzo, bardzo, bardzo mocno. Chciałabym, żeby moi rodzice go zobaczyli. Nie myśleliby, że wychodzenie za Desa było straszną pomyłką jeśli poznaliby Harry'ego. Zobaczyliby jaki mały cud stworzyliśmy z Desem." 


Więc tata Harry'ego miał na imię Des? Jeszcze raz, przekartkowałam dziennik i zobaczyłam, że minęły 3 lata.


"Dzisiaj były czwarte urodziny Harry'ego. Upiekłam mu ciasto i oboje zaspiewaliśmy 'Happy Birthday'. Jednak mój mąż wrócił do domu w złym humorze i natychmiast wzięłam Harry'ego do mojego pokoju. Coś było teraz nie tak z Desem i pomyslałam, że najlepiej będzie jeśli Harry nie będzie z nim w jednym pokoju.


To była pierwsza noc kiedy mój mąż mnie pobił. Na początku, zaczął mnie wyzywać bo nic nie robię w domu. Próbowałam mu powiedzieć, że byłam żoną i matką na pełny etat, ale wtedy zaczął mnie bić. To prawie złamało moje serce. I pod koniec miałam nadzieję, że przyjdzie i przeprosi znowu, ale on nigdy tego nie zrobił. On tylko zaczął oglądać telewizję w salonie, paląc papierosa. Nigdy nie płakałam tak bardzo przez całe moje życie. On nie tylko mnie spoliczkował. On walnął mnie w twarz i klatkę piersiową kilkaset razy. Mogłam poczuć jak moje ciało uginało się pod jego uderzeniami i to bolało bardziej niż zawsze. Nawet pomyslałam o zadzwonienie do moich rodziców błagając ich żeby mnie wzięli, ale w momencie kiedy wzięłam telefon do ręki. Des wszedł do pokoju i znowu zaczął na mnie krzyczeć. Natychmiast wparowałam do mojego pokoju i musiałam ukrywać łzy kiedy zobaczyłam Harry'ego bawiącego się jakimiś zabawkowymi samochodzikami na podłodze. Zważając na wszystko co się teraz stało. Miałam zamiar zostawić mojego męża tak szybko jak to tylko było możliwe." 


Wytarłam oczy, czując się nagle zmęczona. Ale było coś zniewalającego w pamiętniku Anne. To było także bardzo niepokojące, ale kontynuowałam czytanie. Była też możliwość żeby takie było przez to, że opowiadał także o Harrym. 

"Des nie pozwoli mi odejść. Spakowałam moje ciuchy, ale on tylko zaciągnął mnie do domu. Mogłam poczuć jego oddech z którego unosił się swąd papierosów, a jego oczy były ciemne. Wydawało się jakbym rozmawiała z mężczyzną którego nigdy przedtem nie spotkałam. Nie wiem co zrobić. Jestem przetrzymywana w tym domu z tym obcym mężczyzną i nie mam możliwości ucieczki. Jedyną osobą, którą miałam był Harry, którego próbuję trzymać od Desa jak najczęściej się da. Spędza większość czasu w moim pokoju, bawiąc się wszystkimi zabawkami, które mu kupuję. Naprawdę nie chcę, żeby Des położył rękę na moim synu. Mogłabym zginąć próbując go chronić. I zrobiłabym to." 
Cholera. Des był pewnego rodzaju potworem. 
Mogłam zobaczyć jak poświęcała się Anne w ich małżeństwie i jak on rujnował ich związek. Podejrzewałam, że pracował z jakimś gangiem odkąd nie chciał powiedzieć jej co to było. Jeśli byłabym nią, wyszłabym oknem czy coś takiego i uciekła. Z Harrym oczywiście. 
Wow. To było strasznie dziwne. Teraz, myśląc o Harrym, widziałam małego chłopca z widocznymi dołeczkami. To było kompletne przeciwieństwo teraźniejszego Harry'ego. To był moment kiedy zastanowiłam się czy powinnam czytać dalej. Ostatecznie zadecydowałam przekartkować zbliżając się do końca. 
"Dzisiaj był dzień kiedy Harry mnie uderzył. 
Oczywiście to nie on to zrobił. Des, pijany i w złym nastroju (jak zawsze) powiedział Harry'emu by to zrobił. Harry ma 8 lat i mogę teraz powiedzieć, że boi się Desa. Nie mogę go winić. Des był poza kontrolą. Każdej sekundy w ciągu dnia zastanawiam się dlaczego za niego wyszłam- dlaczego nie posłuchałam rodziców. To była najgorsza pomyłka w moim życiu. Ale po tym zawsze sobie przypominałam, że gdybym nie wyszła za Desa, Harry'ego nie byłoby na tym świecie. Des nigdy nie położył ręki na Harrym, chciałabym, żeby zostało tak jak najdłużej. Więc kiedy Des powiedział Harry'emu by mnie uderzył, wiedziałam, że mój syn chciał się przeciwstawić. On nigdy nie chciałby mnie uderzyć. Ale powiedziałam, żeby to zrobił. Wiedziałam, że Des patrzył na niego czekając na jego nieposłuszeństwo by móc go uderzyć. Więc Harry wyciągnął rękę i spoliczkował mnie, zrobił to mocno by zadowolić Desa. Oczywiście wyglądał Harry na potwornie winnego przez to co się stało i pobiegł do pokoju zatrzaskując drzwi, chcąc uciec od tego chaosu. Powiedziałam Desowi jak bardzo go nienawidzę. Jakim potworem się stał. Jak bardzo chciałam odejść. Poszłam z powrotem do mojego pokoju, wzięłam na ręce Harry'ego, który histerycznie szlochał i próbowałam go pocieszyć najlepiej jak umiałam. Powiedziałam mu jaki świat był bardzo pokręcony i że nie było żadnej ucieczki z niego czasami. Ale zawsze jest nadzieja. Nie mogłam pozwolić by stracił nadzieję, nawet jeśli ja już ją straciłam. On ciągle miał przyszłość, nawet jeśli ja już jej nie miałam." 

Nie. To było bardzo pomieszane... ta cała historia, to było za dużo. Poczułam jak moje serce się skręca od tych wszystkich przerażających rzeczy, o których przeczytałam.


Ta biedna kobieta, wyszła za mąż za tego nie do zniesienia mężczyznę! Smutna sprawa? Nie był zły na początku. Ale rzeczy nie poszły po jego myśli i on stał się okropnym facetem, zabierając to do swojej rodziny.


Oh boże. To jest po prostu..


Zamknęłam nagle dziennik, czując się mentalnie zniszczona. Trzęsąc się, położyłam książkę na stole, co spowodowało, że cząstki brudu uniosły się do góry w gęstej chmurze. Wyszłam z pokoju, zostawiając światła włączone, więc mogłam zobaczyć. Niezwłocznie zaczęłam iść korytarzem podpierając się o ścianę. Zastanawiałam się czy to wszystko stało się w tym domu.


Wydałam z siebie suchy szloch zasłaniając twarz. Mogłam czuć ten niepokój unoszący się w powietrzu. Mogłam zobaczyć 8 letniego Harry'ego, który miał uderzyć swoją mamę. Mogłam zobaczyć Anne krzyczącą na Desa, dając mu do zrozumienia jak bardzo go nienawidziła i jak bardzo chciała go zostawić. Potem mogłam zobaczyć Desa ciągnącego ją do domu, z nią wyrywającą się z jego ramion. Oh, mogłam zobaczyć to wszystko.


Świat był pokręcony.


Nigdy nawet nie słyszałam o historiach takich jak ta. Tak, to było nie fair jak miłość w Romeo i Julii była zakazana, a oni oboje zabili się na końcu. Ale to przekroczyło tą tragiczną miłość. Ta zakazana miłosna historia poszła strasznie źle.... Wymykając się spod kontroli i pochłaniając całą rodzinę.


Ale teraz, wiedziałam o wiele więcej o Harrym. Czy mógłby się zasmucić jeśli dowiedziałby się, że wiem tak dużo? Wiedziałam, że byłby wściekły, jeśli dowiedziałby się, że tu byłam, próbując uciec z tego domu. Wiedziałam dużo o jego historii. Teraz, wiedziałam, że nie był osobą bez serca. Był kiedyś dzieckiem jak ja i był kiedyś niewinny.


Szłam tak szybko, że nie poczułam schodów. I przed tym jak się zorientowałam moja stopa zrobiła krok i zjechałam po schodach uderzając tyłkiem i głową przerywając ciszę panującą w posiadłości, gdy już upadłam na podłogę przed schodami ból był nie do opisania, a najbardziej ucierpiała moja kostka u nogi. 


Usiadłam na podłodze, oddychając ciężko, nie mogąc się ruszyć. Byłam oszołomiona. Czy naprawdę spadłam ze schodów? Moja prawa kostka pulsowała i próbowałam nią poruszyć, ale ból ogarnął całą moją nogę. Przygryzłam wargę zastanawiając się czy uszkodziłam ją.


Byłam zbyt zajęta moją kostką, zastanawiając jak się stąd wydostać by usłyszeć kroki na schodach. Ale kiedy stały się głośniejsze, zesztywniałam wyraźnie i czekałam aż Harry się pojawi.


I pojawił się. Nie miał na sobie koszulki - o boże - i miał nisko nałożone spodnie dresowe. Miał naszyjnik zwisający na szyi i nawet w ciemności widziałam, że jego oczy wpatrywały się we mnie.


- Harry, - zaczęłam, mój głos nie mógł ukryć bólu. - Myślę, że zraniłam moją kostkę.


- Co ty tu robisz? - syknął, aczkolwiek przeszedł dookoła mnie i przykucnął. Delikatnie wziął moją nogę i obejrzał kostkę. Syknęłam, przez poruszenie kostki i zamknęłam oczy kiedy jego palce lekko ucisnęły kostkę. Jak widział w ciemności? Tego nie wiedziałam.


- Nie jest złamana, ani zwichnięta. - powiedział wreszcie wydając lekkie westchnienie. - Po prostu jest potłuczona. Teraz odpowiedz na moje pytanie. Co ty tu robisz? - Mogłam usłyszeć zmęczenie w jego głosie i przez jego ochrypły głos mogłam wnioskować, że obudził się kilka sekund temu. Prawdopodobnie pobiegł na dół gdy usłyszał, że spadłam.


- Musiałam iść do łazienki. - wymamrotałam, mając nadzieję, że to kupił.


Szokująco, zaakceptował moją odpowiedź i wyciągnął rękę, biorąc mnie w swoje ramiona. Mogłam poczuć jego twardą klatkę piersiową przyciśniętą do mnie, jego gładką, nagą skórę dotykającą mojej gdy wziął mnie w ramiona. Zmieszana, otworzyłam usta by zapytać go co robił, ale zostałam powstrzymana gdy podniósł mnie jakbym była tak lekka jak piórko.


- Chodź. - powiedział cicho, zaczynając wchodzić po schodach. Trzymałam się go ciasno, czując jego ciepłą skórę i zastanawiając się jak niósł mnie z taką łatwością. - Idziemy do łóżka.


Byłam bardzo zaskoczona, że nie był na mnie zły, ale to pewnie dlatego, że był zmęczony. Gdy mnie niósł poczułam, że moje ciało też poczuło się zmęczone.


Cała byłam zmęczona, moje ciało, mój mózg, wszystko. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i po raz pierwszy, w ogóle nie bałam się Harry'ego Stylesa.


Harry poruszał się pewny siebie w ciemności jakby to była światłość. Ale kiedy przeliśmy koło pokoju do nauki gdzie było zapalone światło, zerknął na mnie.


- Myślałam, że to była łazienka. - powiedziałam łagodnie mając nadzieję, że nie będzie niczego podejrzewał.


Ale on tylko zatrzymał się na moment by zgasić światło. I chwilę potem położył mnie do łóżka i wspiął się koło mnie. Jak wcześniej, nie dotknął mnie. Ale kiedy siedziałam tak w kompletnej ciemności, chciałam, żeby mnie dotknął. By dał mi do zrozumienia, że jest tu i nic mi nie grozi - tak dziwnie jak to zabrzmiało. 


- Harry? 


On mruknął cicho w ramach odpowiedzi. 


- Dlaczego wyłączasz wszystkie światła w domu?


Nie odpowiedział przez kilka minut. Zesztywniał trochę, przyciągając kołdrę bliżej siebie i w końcu wymamrotał. - Bo niektóre rzeczy są lepsze gdy pozostają w ciemności. 


I z jakiś powodów, zbliżyłam się do niego. Oparłam głowę na jego plecach i poczułam jak zdrętwiał na mój dotyk. Ale trzymałam moją głowę tak, będąc zadowolona, że się nie odsunął. Oczywiście nie odwrócił się i nie przytulił mnie, lub trzymał mnie. Nie. On tylko leżał tak i pozwolił mi trzymać tak głowę na jego plecach. 


I zasnęłam w przeciągu kilku sekund.


_________________________


Szczerze się przyznam, że prawie płakałam, okazało się bowiem teraz, że Harry miał po prostu trudne dzieciństwo  i współczuje mu z całego serca, tak jak Anne. A wy co sądzicie o rozdziale? Piszcie w komentarzach. xx

wtorek, 22 kwietnia 2014

Eleven.

Rozdział zawiera minimalne i dosyć oryginalne sceny.  Jeśli nie chcecie czytać po prostu pomińcie, chociaż nie wiem czy to da się pominąć. 



- Nie. - Krzyknęłam nagle, oczy Harry'ego rozszerzyły się z powodu mojego nagłego wybuchu. Wzięłam to jako okazję wyrwania się z jego uścisku, nie marnując czasu obróciłam się na pięcie i pobiegłam. Zrobiłam błąd nie biegnąc przed siebie cały czas, zamiast tego skręciłam korytarzem w lewo. Moje nogi wbijały się w ziemię, co odbijało się echem po pozornie pustym domu, kiedy wpadłam na oślep przez szeroki korytarz. Były drzwi po obu stronach, od razu mogłam stwierdzić, że prowadzą do sypialni i jakiegoś innego pokoju. W tym momencie moje serce waliło tak głośno, że tylko to mogłam słyszeć. Nie mogłam powiedzieć, czy Harry mnie śledził czy też nie.  Wszystko co wiedziałam to to, że muszę się bronić. Musiał być jakiś sposób, żeby się stąd wydostać, prawda? Kiedy już znajdę to wyjście, wyjdę stąd. Wtedy będę mogła w spokoju pomyśleć. Wpadłam w poślizg, a żeby się zatrzymać, rzuciłam się do drzwi po prawej stronie. Zostałam zmuszona do zatrzymania się kiedy ogarnął mnie całkowity mrok. Widziałam biały dywan na schodach które prowadziły w dół. Przegryzłam wargę, kiedy spotkałam tą przeszkodę na mojej drodze. Zastanawiałam się czy rzeczywiście tam schodzić czy... Pieprzyć to.  Bezmyślnie zaczęłam przyśpieszać swoje kroki. Moje ręce szukały po obu stronach załącznika do światła. Gdy byłam już całkowicie na dole schodów, doszłam do całkowitego zatrzymania, mój oddech związał się w gardle kiedy gorączkowo szukałam załącznika.  - No dalej, no dalej. - Wyszeptałam, starając się zachować spokój, jak tylko to było możliwe. Właśnie zaczęłam tracić nadzieję, kiedy moja ręka znalazła poszukiwane zjawisko i światło się włączyło.  Stałam w bardzo duży, pustym pokoju. Był zupełnie pusty. Ściany były nagie, gładkie i matowe, a podłoga była bogata z białym dywanem. Stałam tam trochę zdezorientowana, aż w końcu poczułam takie niesamowite uczucie które mnie poniosło. Mimo że pokój był pusty, miał jakąś atmosferę.  Na moich rękach wzrosła gęsia skórka, kiedy moje oczy oglądały pokój. Zrobiłam kilka kroków w sam środek, skanując każdą krawędź. Poczułam, że moje ciało sztywnieje kiedy mogłam poczuć znaczenie tego pokoju. Wtedy zobaczyłam plamy na podłodze. Plama była w samym środku pokoju. To było ogromne, głęboka czerwone plama. Patrzałam na nią w oniemieniu, moje usta były otwarte, kiedy zdałam sobie sprawę, czym ta plama była. Krew. Były kropelki wokół plamy. Wyglądało to, jakby dziecko przyszło tu niosąc wiaderko z czerwoną farbą i po prostu rozlało to w dobrym miejscu. Ale wiedziałam, że nie był to przypadek. Gdzie ja do cholery byłam? Czy byłam w pewnego rodzaju horrorze? Czy ja nawet widzę to na własne oczy? Czułam się, jakbym miała zaraz zwymiotować, zmuszając się do odwrócenia od plamy. Ale wtedy mój wzrok padł na Harry'ego, którego oczy patrzały uważnie na mnie. Nie wyglądał na złego lub zdenerwowanego, po prostu na mnie patrzył. - H-Harry. - Wykrztusiłam, mój żołądek zaczął się skręcać. - Co tu się stało? Harry nie wydawał się nawet poruszony przez obecność tej plamy krwi na dywanie. Kontynuował patrzenie na mnie przez kilka sekund, aż w końcu przemówił. A kiedy mówił, był spokojny i opanowany. - Naprawdę chcesz wiedzieć? Nie, nie chcę wiedzieć. Myślę, że będę chora. Przytuliłam się do siebie mocno, widząc, że trudniej jest sobie wszystko teraz poukładać. Świat był uchylony wokół mnie, wszystko było w ruchu. A ta szkarłatna plama była wyryta mojej głowie - na zawsze. On nie przyszedł aby mnie podtrzymać. On po prostu stał w pewnej odległości, spokojnie mnie obserwując. - Okej. - Powiedziałam po chwili, zmuszając się, aby na niego spojrzeć. Próbowałam sobie wyobrazić, że to plama soku z suszonych śliwek. Harry przyszedł tutaj pewnego dnia z filiżanką soku z suszonych śliwek i wylał ją przypadkowo. To nie była krew, to był sok z suszonych śliwek. - Powiedz mi.  - To miejsce gdzie zabiłem mojego ojca.
Prawda uderzyła mnie jak zimny kubeł wody i patrzyłam na Harry'ego w niemym zdumieniu. Czy on mówił poważnie? Czy Harry naprawdę zabił swojego ojca? - Zabiłeś swojego ojca? - Zapytałam cicho, mając nadzieję, że się przesłyszałam. Ale nie. Nie było ani cienia kłamstwa na jego twarzy. Jego oczy były skierowane na plamę. Patrzył na to z taką obojętnością. W tej chwili, naprawdę zastanawiałam się, czy on w ogóle miał ludzkie uczucia. Potem wzruszył ramionami i powiedział - Tak. - Nie przedstawił żadnego wyjaśnienia w sprawie zabicia swojego rodzica. Zupełnie nic. Tylko fakt, że zabił go.
- Ty potworze. - Powiedziałam, z szeroko otwartymi oczami. - Jesteś potworem. Mordercą! Harry ruszył w moją stronę długimi, ostrymi krokami, ale ja zaczęłam oddalać się od niego. Ku mojemu przerażeniu, kiedy spojrzałam w dół, zobaczyłam, że stoję w samym środku głębokiej plamy. Kiedy odeszłam z dala od niej zostałam przyciśnięta do ściany. Harry patrzył na mnie, mrużąc oczy.
- Jak mogłeś zrobić to własnemu ojcu? - syknęłam, napędzana lękiem. Moje nogi po prostu się trzęsły. 
Czułam się niebezpiecznie blisko omdlenia. - Ty nic nie rozumiesz. - Powiedział powoli. - Nie wiesz nic do cholery, Claire. - Wiem, kim jesteś. - Głośno przełknęłam ślinę. - Jesteś zimnokrwistym draniem i nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! Zamknął odległość dwóch kroków między nami. Nie przeszkadzało mu to, że z nim walczę, po prostu schylił się i przerzucił mnie przez swoje szerokie ramię. Wyniósł mnie z pokoju, moje oczy wciąż były na plamie która znajdywała się na białym dywanie. Dlaczego Harry zabił swojego ojca? Co dokładnie się stało? I co znaczy, że nic nie rozumiem? Wiedziałam tyle, że Harry zabił swojego ojca i to wystarczało by myśleć, że jest niepoczytalny. 
Prawda? Harry zgasił światło w pokoju i znowu ogarnęła nas ciemność. Trzymałam się trochę mocniej, moje serce waliło szybko, kiedy szedł po schodach, jak gdyby mógł widzieć przez ciemność. Otworzył drzwi, wyszedł i zamknął je za sobą. Od razu poczułam, jakbym odzyskała oddech, kiedy opuściłam ten straszny pokój. Wzięłam głęboki, zrównoważony oddech, zamykając oczy, starając się usunąć to wszystko z moich myśli. Ale wiedziałam, że nigdy tego nie zapomnę. Byliśmy tam gdzie wcześniej, przed kominkiem. Harry posadził mnie na długiej, czarnej, która byłam niemalże jak z aksamitu sofie. Natychmiast spięłam się, gdy Harry przykucnął przy mnie, jego zielone oczy patrzały prosto na mnie. - Wszystko co robię - wymamrotał - Robię z jakiegoś powodu. Byłoby najlepiej, gdybyś to zapamiętała.  - Więc zabiłeś swojego tatę z jakiegoś powodu? - Zapytałam cicho, starając się zastanowić nad tym, dlaczego syn zabija swojego własnego tatę. - Tak - Pochylił się nieco, przedzierając się przez moją bańkę, a jego oczy migotały w dół moich piersi. Dziś miałam na sobie luźną bluzkę, specjalnie założoną na pokład samolotu. Myślę, że koszulka musiała wiele pokazywać, bo jego oczy natychmiast pociemniały, a jego duże dłonie chwyciły moje kolana mocniej. Zarumieniłam się szaleńczo, i warknęłam - Dlaczego jesteś takim zboczeńcem? Potem próbowałam się cofnąć, ale ramiona Harry'ego szybko owinęły się wokół mnie, spychając mnie bliżej do niego. Moje nogi były owinięte wokół jego bioder, kiedy on siedział pomiędzy moimi nogami, a jego twarz była teraz niebezpiecznie blisko mojej. To było dziwne. Szalone uczucie, które czułam zaledwie pięć minut temu, zastąpione było obcym uczuciem przechodzącym przeze mnie. Poczułam jego oczywiste wybrzuszenie na moim brzuchu. Czułam, że moje policzki robią się ciemno czerwone. Spojrzałam na Harry'ego w cichym umartwieniu. Wiedziałam, że jestem teraz całkowicie bezradna. - Czy kiedykolwiek dotknęłaś siebie? - Zapytał ochrypłym głosem, jego oczy ponownie mnie analizowały. Dotknęłam się wcześniej. Kto nie? Nie, nie wpychałam rzeczy w siebie, ale byłam ciekawa kilka razy i zobaczyłam, że jest to bardzo przyjemne sprawianie sobie przyjemności własnymi palcami. - Tak - Wyszeptałam nieśmiało, z zamiarem cofnięcia się od niego ponownie. Harry nagle wstał, cofając się do fotela na przeciwko mnie siadając w nim. Pochylił się do przodu, opierając łokcie na kolanach, nadal na mnie patrząc. - Dotknij siebie - Polecił cicho. Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Słucham? - Natychmiast ścisnęłam nogi z trzaskiem, widząc, że Harry się na to skrzywił.
- Pokaż mi, ja się dotykasz - Powiedział powoli. - Nie ma mowy - Natychmiast wtrąciłam. - Dlaczego niby miałabym to robić? - Sam pomysł był niedorzeczny. Zacisnęłam mocno zęby, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Następnie powiedział niebezpiecznie niskim tonem. - Pokaż mi, teraz.  Widziałam spojrzenie w jego oczach i przełknęłam ślinę, wiedząc, co by się stało, gdybym nadal się mu przeciwstawiała. Czułam jeszcze ból po wczorajszym. Niechętnie zaczęłam zdejmować moje spodnie, z nienawiścią kiedy Harry obserwował każdy mój ruch. Ogień w kominku tryskał w pełnym życiu. - Potrzebujesz pomocy? - Zapytał, kiwając głową w stronę dżinsów. Pokręciłam głową, moja twarz czuła się goręcej niż kiedykolwiek. Wstałam trochę zsuwając spodnie z nóg, rzucając je na bok. Spojrzałam w górę, aby zobaczyć oczy Harry'ego szkolące mnie, a jego ciało wyglądało, jakby koncentrował się tylko i wyłącznie na mnie, jakbym rzuciła na niego jakieś zaklęcie czy coś. - Już. - Powiedziałam w końcu, teraz siedząc w samej bieliźnie. - To też musisz zdjąć.- Odniósł się do mojej bielizny. O nie. Nie mogę być przed nim całkowicie naga. Wcześniej miałam przed nim nagą klatkę piersiową, ale wtedy to była zupełnie inna sprawa. To była bardziej prywatna sprawa. Dotykał mnie tam wcześniej, ale to zupełnie inna sprawa. - Czy ja - Zaczęłam ale mi przerwał. - Zdejmij tą pieprzoną rzecz - Warknął podirytowany. Usiadł trochę, odchylając się na fotelu jakby swoją pozycją chciał pokazać "Nie mam całego pierdolonego dnia na to".  Wzięłam chwiejne westchnienie, zsuwając moją bieliznę w dół. Trzymałam moje nogi mocno ściśnięte, ciągnąc koszulkę nieco w dół na pokrycie mojej prywatnej części i rzuciłam bieliznę na moje spodnie. - Teraz rozłóż nogi - Skierował gardłowym głosem. - Nie - Zaprotestowałam bezmyślnie, przegryzając dolną wargę. Czułam się zażenowana. To było jedyną częścią mnie, której nikt po za mną i moją mamą, nigdy nie widział. Ale kiedy zobaczyłam wymagający wyraz twarzy, wiedziałam, że nie mam wyboru. Oparłam się na kanapie, zamykając szczelnie oczy by pozbyć się wizerunku gapiącego się na mnie Harry'ego i rozłożyłam lekko nogi. W pokoju było ogłuszające milczenie, otworzyłam oczy widząc, że Harry znowu był pochylony, z jakiegoś powodu zachwycony mną. - Zamknij oczy - Powiedział. - i rób co mówię. Dalej. Zamknij oczy Claire. To było bardzo dziwne, ale po raz pierwszy w historii, głos Harry'ego był spokojny i miał na mnie kojący dotyk. Zrobiłam to, o co prosił, zamknęłam oczy. Trzymałam ręce zaciśnięte w pięściach na kolanach, czekając na kontynuację Harry'ego. - Teraz zrób to, co zwykle robisz - Objaśnił. - Pokaż mi, jak sprawiasz przyjemność samej sobie i podnieś koszulkę, żebym mógł zobaczyć więcej. Ostrożnie uniosłam koszulkę, odsłaniając moją prywatną część dla Harry'ego. Powietrze wokół mnie nagle stało się zimniejsze, poczułam gęsią skórkę na mojej nagiej skórze. Biorąc drżący oddech, zaczęłam obniżać moje ręce, czując na mnie wzrok. Moje palce nawiązały kontakt z moją ciepłą i wrażliwą skórą. Lekki dreszcz przeszedł przeze mnie. Wahałam się, zanim delikatnie zaczęłam tam napierać palcami. Początkowo było to bardzo niewygodne, wiedząc, że Harry mnie obserwował. Ale wciąż kontynuowałam moje proste ruchy, czując znajome ciepło dokręcające się w moim brzuchu. Przyśpieszyłam moje ruchy, kiedy zaczęłam czuć przyjemność, pomimo faktu, że Harry tu był. Wzięłam drugą rękę, która zaczęła dotykać łechtaczki, dodając o wiele więcej przyjemności. Oddychałam dość szybko, starając się powstrzymać od wypuszczenia jęku. To było tak niesamowite, że z łatwością mogłam zapomnieć o wszystkim co mnie otacza. Byłam tak wciągnięta w to co robię, że nawet nie usłyszałam wstającego i wychodzącego Harry'ego. Byłam tak blisko punktu kulminacji, nie słysząc powrotu Harry'ego, puki nie powiedział - Stop. Moje oczy powoli się otwarły, zaskoczona, nieco w przerażeniu. Kiedy zobaczyłam Harry'ego stojącego z czymś w ręku, natychmiast poczerwieniałam. Zatrzymałam swoje palce i przycisnęłam do siebie nogi. - Rozłóż znowu nogi - Powiedział, a ja pokręciłam głową. - Co zamierzasz zrobić? - Po prostu rozłóż nogi - Powiedział nieco bardziej stanowczo, a jego oczy śmiały się z mojego sprzeciwu. Nerwowo oblizałam moje wargi, wahając się je otworzyć. Chciałam odwrócić wzrok od niego, kiedy przy mnie przykucnął. Byłam nieco zaniepokojona tym, co zamierza zrobić. Wzdrygnęłam się lekko, kiedy poczułam jego ciepłe palce. Ale nie był surowy i nie wepchnął czterech palców we mnie. Zamiast tego, zaczął zmysłowo mnie tam pocierać. Co do cholery robił? - To cię przygotuje - W końcu powiedział. - na odpowiedni moment, który nadejdzie - Kiedy to powiedział, trzymał jedną ręką na moim udzie, a ja próbowałam usiąść, aby zobaczyć, co robi. Czułam, że coś zimnego dotyka mnie. Wypuściłam powietrze, gdy obiekt dodał więcej presji na moje wejście. - Co robisz? - Zapytałam z lekką paniką, kiedy czułam, że obiekt zaczyna przebijać się przez mój otwór. Gdy się przedarł, Harry z łatwością zsunął go dalej. Moje otwarcie było jeszcze wilgotne więc mógł łatwo go zsunąć. Ale co to jest? - Już. - Harry wstał, zamykając moje nogi. Gdy to zrobił, poczułam intensywną falę przyjemności, więc szybko ugryzłam się w język, żeby coś nie wydostało się z moich ust. Moje oczy znalazły uśmiechającego się Harry'ego. - Co to jest? - Zapytałam słabym głosem, ciągnąc moje kolana do piersi. Czułam ciężar przesuwający się w mnie, i z jakiegoś powodu, to było...dobre... - To jest zaprojektowane, specjalnie dla rozciągnięcia Ciebie. - Wyjaśnił. - Mam takie trzy dla ciebie. One sprawią, że twój pierwszy raz będzie mniej bolesny. Whoa. Harry starał się zrobić coś mniej bolesnego dla mnie? Co się dzieje z tym światem? Siedziałam zupełnie nieruchomo na kanapie, bojąc się poruszyć. Czułam się niesamowicie przyjemnie, gdy cokolwiek zrobiłam. Harry wyjął coś, co wyglądało jak pilot, a kiedy nacisnął guzik, to coś we mnie zaczęło wibrować. Zalała mnie nagła fala przyjemności. Szybko chwyciłam się brzegu kanapy. Ciężko oddychałam, moje ciało wiło się na wszystkie strony, a Harry miał otynkowany uśmieszek na twarzy. Patrzył zafascynowany na moje wijące się ciało. - Harry - Wykrztusiłam, przyjemność stawała się większa. - Zatrzymaj to! Proszę. Tak po prostu zatrzymał wibracje. Odłożył pilot wewnątrz kieszeni, przed odwróceniem się na pięcie, aby przejść obok kanapy do kuchni obok. Słyszałam jak otworzył lodówkę, po czym powiedział - Claire. Chodź tu. Niemal boleśnie przegryzłam moją wargę, wstając z kanapy. Kiedy szłam, zamarłam, gdy rzecz we mnie przesunęła swój ciężar. Zrobiłam kolejny krok i zatrzymałam się znowu czując wracającą przyjemność. Boże. To była tortura. Spojrzałam w górę, aby zobaczyć Harry'ego patrzącego na mnie z bezczelnym uśmiechem, wyglądającego na dumnego ze swojej pracy. Podszedł do mnie, zdobywając mnie w pocałunku, obje ręce umieszczając na moich policzkach. Kiedy mnie pocałował, znowu poczułam to przyjemne uczucie. Co do cholery się ze mną dzieje? - Myślę, że będziesz musiała zatrzymać się u mnie na noc - Powiedział, odsuwając się na chwilę, aby umożliwić dotarcie swoimi dłońmi do mojego tyłka. Mocno go chwycił, co spowodowało większą przyjemność pojawiającą się we mnie. Nie mogłam zrobić nic tylko jęknąć. - Nie - Powiedziałam. - Nie? - Harry wyjął pilot naciskając przycisk, który spowodował, że to coś znowu zaczęło wibrować. Wpadłam na niego, grzebiąc głową w jego kołnierzu. Przyjemność we mnie, była zbyt wielka, aby cokolwiek zrobić. Ale nie chciałam zatrzymać się na noc. - Nie, Harry - Powiedziałam, mój głos był stłumiony w jego koszuli. Przyjemność wzrosła dwa razy bardziej, gdy objął tyłek rękami i zaczął go pieścić. Moje ciało zesztywniało, ale starałam zachować się grunt pod nogami. Kiedy pochylił głowę, aby rozpocząć całowanie mojej szyi, w końcu powiedziałam: - Dobrze, zostanę tutaj na noc. Po prostu przestań...proszę...- Wibracje ustały, a ja wpadłam w ramiona Harry'ego jak szmaciana lalka, ciężko oddychając. Moje powieki poczuły się ciężkie, a przez całe ciało przeszło dziwne uczucie. - Dobra dziewczynka - Pochwalił mnie, całując czoło. 
________________________
I co myślicie o nowym rozdziale? Powiem, że dużo się dzieję, naprawdę. Harry zabił swojego ojca. Harry chce by pierwszy raz Claire był mniej bolesny. Harry namawia ją by została na noc. Co sądzicie?? 
P.s. Dziękuje wam bardzo tyle komentarzy, to jakiś rekord, więc dzięki temu ja też pobiłam swój rekord i nowy rozdział wstawiłam tego samego dnia. xx Odpowiadając na komentarze, jest mi bardzo miło, że podoba wam się jak tłumaczę i ja też was kocham. Bardzo mocno. Dziękuje jeszcze raz. x

Ten.

Co się kurwa stało, Clarie? - Harry prawie warknął, kiedy tylko jego elegancki, czarny samochód zatrzymał się przede mną. Harry wysiadł z tyłu i podszedł do mnie, znacznie nade mną górując.

Ciągle byłam zszokowana i po 20 minutach czekania na Harry'ego zdecydowałam, że usiądę na podłodze opierając się o ścianę.


- Przyjechałam na lotnisko-


- Dlaczego przyjechałaś na lotnisko? - Harry wrzasnął, przyciągając uwagę wielu ludzie na ulicy. Zauważyłam wiele osób odchodzących w pośpiechu, wiedząc, że One Direction są w tej części miasta.


Wzdrygnęłam się, słysząc wściekłość w jego głosie. Wtedy dostrzegłam Nialla siedzącego w samochodzie, patrzącego na swój telefon. Miał na sobie kurtkę z symbolem. Wyglądała na nim nieporęcznie. Z jakiegoś powodu, mimo, że nigdy wcześniej nie widziałam Nialla w tej kurtce, nie sądziłam, że będzie w niej wyglądał jak wielki facet z ogromnymi mięśniami.


Rozpaczliwie szukałam wymówki, żeby Harry nie wybuchł. - Ja, uh, chciałam....- Spojrzałam w dół, bojąc się spojrzeć na Harry'ego. Kipiał z wściekłości, myślałam, że zamierza uderzyć w ścianę czy coś.


- Chciałaś wyjechać, prawda. - Stwierdził głośno, starając się, abym na niego spojrzała. - Spójrz na mnie teraz, Clarie. 


Kiedy tego nie zrobiłam, warknął - Powiedziałem, żebyś kurwa na mnie spojrzała, kiedy do ciebie mówię! Teraz! Na dźwięk jego głosu podniosłam głowę do góry. Rzucił jeszcze - I wstań. Wstań z podłogi.


Zrobiłam to, co kazał na chwiejnych kolanach. Oparłam się o ścianę, próbując być jak najdalej od niego.
- Myślałaś, że możesz ode mnie uciec? - Zapytał ostro, krzyżując ręce na piersi. Kurtka wyglądała na nim nieco naprężona, ale nie tak bardzo jak na Niallu. 


- Wczoraj naprawdę się przestraszyłam. - Powiedziałam cicho, starając patrzeć się wszędzie, tylko nie w jego oczy.


- Więc postanowiłaś, że wsiądziesz do samolotu i po prostu kurwa tak wszystko zostawisz?


Odpowiedziałam nieśmiało: - Tak.


- I co się stało na lotnisku?

- Ktoś w przebraniu ochroniarza przeciągnął mnie przez jeden korytarz. - Wyjaśniłam drżącym głosem, marszcząc brwi, próbując sobie wszystko przypomnieć. - On, um, miał blond włosy i niebieskie oczy-


- Nie obchodzi mnie kurwa to, jak wyglądał. - Przerwał mi, machając ręką. - Powiedz mi, co się stało.


Zauważyłam, że gdy Harry był zły milczał.


- Cóż, on powiedział, że pracuje do tego faceta. Vladarmia?


- Vladimira. - Harry poprawił mnie, jego cechy zmiękczyły się, gdy go olśniło. 


Po raz pierwszy, widziałam coś wypisane na jego twarzy, coś, co wyglądało jakby był zaniepokojony. - Co on zrobił? Dotknął cię?


- Powiedział, że Vladimir chce zemsty czy coś za zabicie tego gościa ze wczoraj. Chciał wziąć ją na mnie. - Powiedziałam, całe moje ciało było wstrząśnięte, po przypomnieniu sobie, co zdarzyło się nie całą godzinę temu. Wszytko było jeszcze świeżo w mojej pamięci. Pamiętam, jak wyjął nóż i jak mówił o wysłaniu makabrycznej wiadomości od niechcenia, tak jakby to było nic. - Chciał wysłać jakąś wiadomość do ciebie, przeze mnie.


- Więc cię nie dotknął? - Zapytał po raz kolejny, wyglądając na złego. To było wszystko, na czym mu zależało?


Zignorowałam jego pytanie i opowiadałam dalej. - Uciekłam. Nie był bardzo szybki. Teraz widzisz, dlaczego starałam się uciec? - Czułam, że zaczynam drżeć. Nienawidziłam mieć tego uczucia przed Harrym. Otarłam oczy, szybko mrugając, próbując szybko odgonić emocje. Ale wiedziałam, że muszę dostać jakieś pocieszenie od niego. Szczerze mówiąc, było by wspaniale, gdyby Harry mógł powiedzieć, że wszystko będzie w porządku.


- Ten drań! - Krzyknął, zaciskając ręce w pięści. - Dotknął cię? Powinien wiedzieć, że nikt nie dotyka mojej dziewczyny! - Odwrócił się do mnie plecami, wyglądając sztywnie jak posąg.


- Harry? - Zapytałam drżącym głosem, łzy uciekły z moich oczu. Miałam nadzieję, że uspokoi mnie i powie, że wszystko będzie w porządku. Harry spojrzał na mnie przez ramię. Jego gniew wydawał się uciec, kiedy na mnie spojrzał.


Ale on tylko westchnął i odwrócił się w stronę samochodu. - Niall, pociesz ją.

To było to samo, co powiedział ostatnim razem. Niall, pociesz ją. Dlaczego on nie mógł mnie pocieszyć? Jeśli jestem jego dziewczyną, to dlaczego nie może mnie pocieszyć?


Niemniej jednak, Niall wyskoczył z samochodu i ruszył w moją stronę. Widziałam Harry'ego odchodzącego w prawo, słysząc otwierane drzwi do samochodu. Louis wstał z fotela i ruszył w stronę Harry'ego, zaczynając poważną rozmowę, w której prawdopodobnie omawiali tego faceta. Nie miałam pojęcia kim był tym facet i czego do diabła chciał, ale wiedziałam jedno. Nie chcę mieć z tym nic wspólnego.


- Wszytko w porządku? - Niall zapytał delikatnie, kiedy jego usta znalazły się w pobliżu mojego ucha. Zauważyłam, że Niall wygląda na młodszego z nich wszystkich. Wtedy wyglądał na miłego faceta. Miał blond włosy z brązowymi smugami, a jego twarz nie wyglądała jak twarz gangstera. Ale sposób w jaki szedł, mówił coś zupełnie innego. Jego ręce wsunęły się do kieszeni dżinsów, a on spojrzał na moją twarz. Wtedy zauważyłam, że ma jasno niebieskie oczy.


- Nic nie jest w porządku. - Więcej łez uciekło. Trudno mi było mówić, przede wszystkim dlatego, że starałam się powstrzymać łzy. Nienawidziłam tego uczucia. Byłam tak przerażona, a czułam się tak bezradna. Jak można się bronić, gdy facet z nożem, ubrany jako ochroniarz ci grozi?


- Zadbamy o niego. - Niall powiedział cicho, a ja zauważyłam Louisa i Harry'ego w odległości kilku kroków od nas. Harry coś teraz mówił, wciąż wyglądał na złego. W sposób jak rzucał ramionami i mówił głośno, mówiło, że nie jest zbyt zadowolony.


Cóż, nikt nie był.


- Nie chcę przez to dłużej przechodzić. - Płakałam, pospiesznie wycierając oczy. - Nawet nic nie zrobiłam temu facetowi, Vladimirowi. Kim on jest?


- On jest liderem tego nowego gangu. On kiedyś był też dobrym przyjacielem z Harry'ego.. - Niall szybko się zatrzymał, jego oczy na kilka sekund się rozszerzyły. Poderwałam się ze spanikowanym wyrazem twarzy, moje łzy natychmiast się zatrzymały.


Co miał zamiar powiedzieć?


Harry'ego taty? Czy o to mu chodziło? Dlaczego on wygląda, jakby powiedział coś, czego nie powinien?

- Co? - Zapytałam szybko, mając nadzieję, że dokończy zdanie.


Niall przesunął nogi, spoglądając na Harry'ego i Louisa. - On jest przywódcą gangu.


- Powiedziałeś też, że miał jakieś relacje, co było związane z Harrym.


- Nie, nie powiedziałem.


- Tak, powiedziałeś. - Podeszłam bliżej, przyglądając się jego twarzy. - Dlaczego nie możesz mi powiedzieć?


- Słuchaj, to nie ja powinienem ci to powiedzieć. Harry ci powie. - Odpowiedział krótko.


 - Teraz czujesz się lepiej?


Nie za dużo mnie pocieszył. Ale z jakiegoś powodu, Niall wydawał się mieć talent tego, by ludzie czuli się lepiej. Nawet nie musiał wiele zrobić, wystarczyła tylko jego aura.

Mam na myśli, kiedy nie porwie cię do ciemnej alejki. Wtedy nie był miłym facetem.

- Czuję się troszkę lepiej. - Mruknęłam. Z czasem uzyskam odpowiedź. Ten facet Vladimir był w jakiś sposób związany z Harrym. Ciekawe.

Nasza uwaga została odwrócona, kiedy Harry i Louis do nas wrócili. Louis nawet mnie nie przywitał, bo po prostu wrócił do samochodu. Harry nie spojrzał na moją twarz, po prostu powiedział:
- Wsiadaj, Clarie.

Pierwszy raz, nie wahałam się wykonać jego polecenia. Niall wsiadł do samochodu pierwszy. Siedziałam na środkowym siedzeniu, z Harrym u mojego boku. Zapięłam mój pas, zauważając, że Harry go nie zapiął.

- Harry. - Mruknęłam. - Zapnij pasy.

Harry nie był w nastroju do kłótni. On tylko strzelił mi wredne spojrzenie, odwracając się do okna, ignorując to, co powiedziałam.

Niall ponownie był na swoim telefonie, byłam ciekawa, co robił. Pochyliłam się trochę w lewo, kiedy Louis rozpoczął jazdę, widząc prosto na ekranie postać z kreskówki. Postać była na motocyklu, kiedy okazało się, że trzeba przeskakiwać przeszkody, oczywiście bez upadku.

Niall, członek One Direction, grał w grę na swoim telefonie?

Patrzałam jak gra, dyskretnie z rogu oka. Jednak Louis wziął ostry zakręt i przypadkowo na niego wpadłam. Niall, z jakiegoś powodu nie spojrzał mi w twarz. Zaczerwieniłam się ze wstydu, nie wiedząc, co robić.

Harry złapał mnie za nadgarstek, popychając mnie w pozycję pionową. Jego ręka władczo związała się wokół mojej talii.

- Louis. - Harry powiedział po kilku chwilach ciszy w samochodzie. - Podrzuć mnie do mojego mieszkania.

- Nie ma problemu. - Louis odpowiedział, a ja zauważyłam, że miał na oczach czarne okulary. W tej chwili Louis wydawał się poważnym facetem. Wyglądał naprawdę dobrze, dobrze, jeśli nie wiedziałeś, że był częścią gangu.

Zauważyłam też, że brakowało dwójki chłopaków. Zastanawiałam się, gdzie są.

Czułam się trochę niezręcznie, siedzą tam z ramieniem Harry'ego wokół mojej talii. Jego lewa dłoń położyła się mocno na moim biodrze. Jego druga ręka, była oparta o drzwi samochodu. Głowę miał odwróconą w kierunku okna, przyglądając się widokowi za oknem z uroczystym wyrazem.

Wszyscy w samochodzie wydawali się napięci. Cisza w powietrzu wydawała się głośna.

- Więc, uh, co duch mówi do ściany? - Zapytałam niepewnie.

Niall spojrzał na mnie zza ciekawieniem, a Harry powoli odwrócił się aby spojrzeć na mnie z wyglądem 'o czym ty do cholery mówisz?'

Uśmiechnęłam się słabo i powiedziałam:
- Hej, ja tylko przejazdem.

Harry tylko patrzał na mnie z niewyraźną miną. Niall miał pęknięty uśmiech, kręcąc głową, wracając do swojej gry. Niall niechętnie pokazał reakcję na mój straszny żart, ale kiedy usłyszałam śmiech z przedniego siedzenia, byłam zaskoczona, żeby zobaczyć, że to Louis się śmieje. 

Tak, rzeczywiście się śmiał. Nie był to śmiech rodzaju gorzkiego czy złego. Pomyślałam, że to zabawne.

- Świetnie. - Harry wymamrotał pod nosem, słysząc śmiech Louisa. - Zaczęło się.

Spojrzałam w błędzie na Louisa. Przestał się śmiać, ale miał otynkowany uśmiech na ustach. W tej chwili nie wyglądał poważnie-wręcz przeciwnie.

- Dlaczego głowa uczonego jest cała mokra? - Louis zapytał, patrząc chętnie na moją odpowiedź.

- Nie wiem. - Uśmiechnęłam się, kiedy poczułam, że napięcie przestaje istnieć.

- Ponieważ, miał burzę mózgów. - Louis powiedział, śmiejąc się znowu. Niall obok mnie, uśmiechną się ponownie, i trochę zachichotał. Ale on nie śmiał się tak bardzo jak Louis. A Harry przewrócił oczami w irytacji.

- Co jeden talerz mówi do drugiego? - Zapytałam Louisa, czując się przez cały czas zrelaksowana. Pochyliłam się trochę w fotelu, czując jak Harry podkręcił uścisk na mojej talii.

- Co? - Louis zapytał, zdejmując okulary i spojrzał na mnie w lusterku.

- Lunch jest u mnie.

Louis roześmiał się, kręcąc głową. - To było dobre.

Zachichotałam trochę, pozostawiając wszystkie straszne emocje z poprzednich dni. Nie pamiętam kiedy się ostatnio śmiałam. Sądząc po twarzach Louisa i Nialla, pomyślałam, że również, przez długi czas nie doświadczyli takich emocji.

Harry? Nie sądziłam, że jest możliwe rozśmieszyć go.

Znałam dużo kiepskich żartów zza czasów szkolnych. Moi przyjaciele i ja opowiadaliśmy sobie je podczas lunchu. Oczywiście żarty nie były dosyć zabawne, ale przynajmniej poprawiały humor.

- Dlaczego kucharz został aresztowany? - Niall tym razem zapytał. Policzki miał różowe od śmiechu.

- Dlaczego? - Louis zapytał.

- Pobił jajka.

Cała nasza trójka zaczęła się śmiać, to był śmiech podobny do tego, kiedy nie wiesz dlaczego się śmiejesz. Ale na pewno napięcie we mnie opadło. Kiedy już przestałam się śmiać, czułam się o wiele lepiej. To było niesamowite. Niall powrócił do swojej gry, a Louis miał mały uśmiech na twarzy.

Wtedy zobaczyłam, że jechaliśmy w dół długiego podjazdu. Trawa wokół nas była zielona, i miałam wrażenie, że byliśmy na podjeździe Harry'ego. Harry przysunął się bliżej mnie, nasze kolana stykały się, jego ręka wciąż była na moim biodrze, wzrok miał skierowany na zewnątrz po raz kolejny. Wzięłam ten moment, aby usiąść bliżej, widząc, jak szerokie jego ramiona były. Jego włosy zwinięte obficie na końcach, kształtując jego twarz.

Harry naprawdę nie wyglądał na złego człowieka. Okej, to jest tak, jakbyś widziała go w sklepie jako normalnego faceta. Wtedy wyglądałby bardziej atrakcyjnie. Ale wiedząc, jakiego rodzaju rzeczy robił, zakłócało jego obraz.

Może jest atrakcyjny na zewnątrz, ale w środku...?

Nie tak bardzo.

Szczerze, nie oczekiwałam, że Harry mieszka w zaniedbanym miejscu, gdzie spotkałam go, po raz drugi. Ale kiedy Louis zatrzymał się przed ogromnym domem-przypominającym mały dwór, moje usta się otworzyły, patrząc przez okno. Byłam oniemiała.

Harry był bogaty?
Byłam pod zbyt wielkim zachwytem, żeby zobaczyć, że Harry wychodzi z samochodu. Kazał mi wyjść. Zaczerwieniłam się, wiedząc jaki idiotycznie musiałam wyglądać z otwartymi ustami. Wysiadłam z samochodu. Harry zamknął drzwi, nie oferując mi nawet pożegnania z jego "przyjaciółmi"
To był jego dom? Nie ma mowy. Nie mógł być.
- Chodź. - Harry powiedział, ciągnąc mnie trochę za nadgarstek. Poszłam za Harrym po kamiennych schodach, zastanawiając się, jak do diabła Harry był w stanie posiadać taki dom. Czy on ma naprawdę dużo pieniędzy z bycia gangsterem?

Kiedy Harry otworzył drzwi i wprowadził mnie do środka, poczułam się, jakbym była w jakimś skręconym śnie. Dywan był czerwony, a całe to miejsce wyglądało jakbyś właśnie weszła do Pamiętnika Księżniczki. Rozejrzałam się w niemym zdumieniu, otępiała, kiedy Harry wszedł do środka. Zdjął kurtkę, wieszając ją na płaskim krześle, które wyglądało, jakby było warte więcej niż wszystko, co było moją własnością.

- Skąd wziąłeś tak ogromny dom? - Zapytałam w końcu, mój głos rozniósł się echem wokół nas. To miejsce było tak...puste. Wielkie.
- Był w mojej rodzinie od lat. - Odpowiedział. Szłam za nim aż w końcu ujawnił się duży pokój. Stałam w oszołomieniu widząc to wszystko.
Był ogromny telewizor z widokiem na cały pokój, z dwoma sofami. Była szachownica na prawym rogu ściany, a duży dywan leżał pod kanapami. Duży kominek był po przeciwnej stronie. Był to prawdziwy kominek. Nie jeden z tymi fałszywymi płomykami.

Gdzie do diabła ja byłam?

Więc...nie jesteśmy już w Kansas...
Mimo, że każde miejsce wyglądało tak samo, zauważyłam jedną rzecz:

To nie miało osobowości. To po prostu wyglądało jak budynek w którym ktoś mieszkał. Nie było obrazów na ścianach lub dekoracji, aby dodać miejscy jakąś panującą atmosferę. Zawsze myślałam, że patrząc na czyjeś wnętrze domu, mogę odzwierciedlić jego osobowość. Sądząc po tym, Harry jej nie miał.

Odwróciłam oczy do Harry'ego, który kucał przed kominkiem, rozpalając ogień. Harry był naprawdę bardzo skomplikowanym człowiekiem.

- Cholera. - Powiedziałam nagle, kiedy coś sobie uświadomiłam.

- Co? - Harry zapytał, prostując się, aby na mnie spojrzeć.

- Zapomniałam bagażu. - Mruknęłam.

- Wiem. - Odpowiedział chłodno. - Dlatego wysłałem Liama i Zayna, aby go odebrali.

Oh. To tam ci dwaj byli.

Płomienie tańczyły żywo w kominku, rzucając cienie na pokój. Harry podszedł do lampki na stoliku, odwracając ją i rzucając dodatkowe światło.

Zabawne. Kiedy po raz pierwszy spotkałam Harry'ego wszystko było ciemne. Teraz stała się światłość.

Harry przeszedł przez niewielką przestrzeń między nami, a ja ledwo miałam czas, aby odejść dalej kiedy jego ramiona znalazły się wokół mnie, popychając mnie do niego. Natychmiast moje ręce znalazły się płasko na jego klatce piersiowej, próbując go odepchnąć, ale on tylko pochylił się i pocałował mnie gorąco.
Otworzyłam usta, by zaprotestować, ale on wziął to jako możliwość wsunięcia swojego języka we mnie, badając każdy zakamarek moich ust.

Nie wiedziałam, co robić, więc po prostu słabo go odpychałam. Przycisnął mnie do siebie mocniej, wypuszczając jęk, a ja otworzyłam szeroko oczy aby zobaczyć, jak blisko jego twarz była.

Byłam w jaskini lwa, i nie miałam dokąd pójść.

Świetnie.

- Harry. - Powiedziałam bez tchu, gdy wreszcie mogłam wyciągnąć moje usta z dala od jego, moje serce waliło nerwowo w klatce piersiowej. Nie podobało mi się jak teraz wyglądał. Jego oczy były ciemne i...skręcały mi żołądek. Nigdy żaden facet tak na mnie nie patrzał.

To wyglądało tak, jakby chciał mnie pożreć.

- Próbowałaś uciec. - Powiedział ochrypłym głosem, głosem pełnym pożądania.

Cholera, zapomniałam o tym.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nacisnęłam na jego pierś, widząc go z tym swoim uśmieszkiem.

Jego słowa z udziałem mojego dziewictwa rozniosły się echem w moim umyśle:

"Obawiam się, że nie pozostaniesz tak długo"


___________________________________


7 komentarzy i jest nowy rozdział. I tak tylko mówiąc, to naprawdę nie chodzi o to, że chcę mieć komentarze czy coś, po prostu one bardzo motywują do tłumaczenia, więc mam nadzieję, że trochę ich będzie. To już 10 rozdział, dziękuje wam za to, że czytacie :) A w ogóle to co sądzicie o żartach? Prawie jak żarty Harry'ego w realnym świecie? Co myślicie o tym co się stało? Claire uciekła i widocznie Harry znowu chce ją ukarać. 


P.s. Jest nowa strona utworzona, nazywa się "Contact." i tam wytłumaczone jest wszystko jeśli chodzi o jakieś pytania lub informowanie o rozdziałach. Dziękuje. x

sobota, 19 kwietnia 2014

Nine.

Zostałam brutalnie postawiona na ziemi i prawie upadłam przez moc uderzenia, ale facet objął mnie i poczułam coś zimnego dotykającego mojego policzka. Zajęło mi kilka sekund, aby uświadomić sobie, że to pistolet skierowany w prawą stronę mojej głowy.

O mój Boże. 

Mój oddech utknął mi się w gardle a serce niemal przestało bić. Moje ciało zesztywniało, i czułam jego ramię zaciśnięte w okół mojej szyi, trzymając mnie mocno do siebie. Przycisnął pistolet niemal, że boleśnie do mojego policzka. Moja ręka odruchowo chwyciła go za ramię, chodź nie mogłam walczyć, w strachu, że może zacisnąć spust. 

Moje oczy spojrzały na Harry'ego, jego oczy wpatrywały się w mężczyznę. 

- Jeśli się ruszysz. - Mężczyzna powiedział. - Rozsadzę jej pieprzony łeb. Rozumiesz? - Zauważyłam, że miał inny akcent. Był Rosjaninem? 

Chciałam otworzyć usta, żeby coś powiedzieć, cokolwiek, ale nic nie wyszło - tylko drżący oddech. Nie mogłam przestać patrzeć na Harry'ego. 

- Ty i twoje psy nie jesteście tu mile widziani. - Harry stwierdził chłodno. - Co sprawiło, że nawet pomyślałeś o postawieniu stopy tutaj? 

Przyglądałam się wzmiance z szeroko otwartymi oczami, połowy nie rozumiejąc. 

Harry kontynuował: - I co ty sobie do kurwy myślałeś, kiedy zabrałeś moją dziewczynę

Przełknęłam ślinę. Byłam jego dziewczyną? 

Słyszałam cichy śmiech człowieka za mną. - No cóż, musiałem coś zyrobić, aby zwrócić twoją uwagę. 

- Na marnuję swojego czasu na takie brudy, jak ty. - Harry odparł z obrzydzeniem. - Myślisz, że możesz wyprzedzić mnie i moich chłopców? Weź broń i będziemy walczyć, tylko ty i ja. Zobaczymy kto naprawdę zasługuje na to miasto. 

Mężczyźnie już nie było do śmiechu. - Nie przyszedłem tu walczyć. 

Harry zaśmiał się, krzyżując ramiona na piersi. - Wiedziałem. Uznałem cię za tchórza, kiedy cię zobaczyłem. 

Skuliłam się, krzywiąc się, kiedy czułam zimny metal sięgający w głąb mojego policzka. 

- Uważaj na język chłopcze. Wydaje mi się, że zapomniałeś, czyje życie jest teraz pod moją kontrolą. 

Oczy Harry'ego błysnęły w gniewie, gdy człowiek nazwał go chłopcem, ale widziałam, jak jego szczęka zacisnęła się, kiedy zobaczył mój dyskomfort. Wiedziałam, że naprawdę próbuje utrzymać swój język na wodzy, a ja byłam mu za to naprawdę wdzięczna.

Rzeczywiście próbował utrzymać mnie przy życiu.

- Jestem tutaj, aby dostarczyć ci wiadomość od Vladimira. - Mężczyzna mówił, brzmiąc nieco poważniej, niż wcześniej.

Harry wpatrywał się w niego, czekając na wiadomość.

- Chce to miasto. - Powiedział. - I on je zdobędzie.

Harry uniósł brwi, wyraźnie był pod wrażeniem. - To prawda?

- No, tak-

- Chcę, żebyś dostarczył mu wiadomość. - Harry powiedział. - Oczywiście, jeśli wciąż jeszcze będziesz żywy. Powiedz mu, że to miasto należy do mnie.

- Nie możesz mnie skrzywdzić. - Czułam, że mój żołądek obrócił się do góry nogami, gdy lewa ręka mężczyzny przejechała po mojej szyi, a następnie upadła na piersi w sugestywny sposób. Czułam, że moje policzki się nagrzewają, upokorzenie natychmiast mnie trafiło. Poczułam jego usta przy moim uchu, kiedy zaczął mówić. - Jestem pewien, że tu też jesteś piękna, nie mam racji?

Złość płynęła przeze mnie, kiedy pieścił moją pierś, jakby była jakąś zabawką. Zacisnęłam zęby, zmuszając się do milczenia, kiedy dotknął mnie bez mojej zgody.

- Zabierz od niej ręce. - Harry warknął, robiąc do nas krok. Mężczyzna zareagował błyskawicznie i chwycił mnie za włosy, przenosząc moją głowę do tyłu, aby teraz skierować broń do mojej szyi. Łzy w moich oczach paliły przez ból w mojej głowie.

- Uważaj na kroki. - Mężczyzna syknął. - Nie boję się nikogo zastrzelić.

Powoli budował się we mnie ponowny gniew. Mój gniew przyćmił mój strach, drżąc w gniewie przypominałam sobie jego dotyk.

Wbiłam łokieć w pierś mężczyzny, a on stracił grunt pod nogami, jego ręka wyślizgnęła się tylko na chwilę. Odwróciłam się do mężczyzny uderzając go tak mocno, jak tylko potrafiłam.

Nigdy nie uderzyłam nikogo wcześniej,  więc kiedy uderzyłam mężczyznę, ból zapłonął w mojej kostce. Jednak ból wydawał się prawi nie istnieć, kiedy zobaczyłam, że facet się potyka. Satysfakcja napełniła mnie, kiedy krew trysła z jego nosa, a on upuścił broń.

Harry natychmiast zareagował i stanął naprzeciwko mnie, chwytając mężczyznę za kołnierz.Wysyczał mu w twarz: - Wstań i walcz, jesteś tchórzem. - Popchnął go z powrotem, ustawiając ręce do walki.

Zostałam szarpnięta przez kogoś, widząc, że to Louis, który obserwował Harry'ego z uroczystym wzrokiem. Dziewczyna Louisa stała po jego drugiej stronie trzymając ręce na ustach z szeroko otwartymi oczami. Następne co zauważyłam, to podniesione ręce Rosjanina i jego twarz skrzywioną w brzydki grymas.

- Jesteś tylko chłopcem. - Rosjanin warknął. - Dlaczego takich rzeczy nie możesz zostawić prawdziwym mężczyzną. Wiem, kim jesteś. Jesteś jego synem.

Ponieważ Harry był odwrócony tyłem, nie widziałam jego twarzy. Ale widziałam jak jednym, szybkim ruchem podniósł rękę i wycelował ciężki cios w twarz Rosjanina. Mężczyzna odzyskał równowagę, uderzając w ramie Harry'ego. Harry nawet nie drgnął od ciosu, tylko wycelował dwa potężne ciosy w twarz mężczyzny. Usłyszałam obrzydliwe pęknięcie kiedy upadł z powrotem na ziemię, a krew zaczęła tryskać z nosa, plamiąc jego biały płaszcz.

Harry nic nie powiedział, kiedy nadal bił mężczyznę obiema rękami. Nie powstrzymywał się. Jego ręce poruszały się szybko i precyzyjnie, miałam wrażenie, że nie był już pod żadną kontrolą. Rozejrzałam się, aby zobaczyć chłopców oglądających wszystko z poważnym wyrazem. Wcale nie przeszkadzał im fakt, że ich lider właśnie stracił chłodny spokój.

Widok był przerażający. Krew na podłodze i mężczyzna wyglądający jak trup. Nie mam pojęcia, jakim cudem on jeszcze stał. Wkrótce Harry wycelował ostateczny cios, gdy człowiek w końcu upadł do własnej kałuży krwi.

Harry kopał go, jakby był tylko psem. Cofnęłam się od widoku i odwróciłam, chodź Louis trzymał mnie za ramię, jakby chciał powiedzieć, żebym nawet nie myślała o ucieczce.

- Stop. - Zakrztusiłam się, słysząc nieprzyjemne odgłosy. Czułam zapach krwi. Poczułam się słabo, wydarzeń jak na jeden dzień było za dużo. Byłam tylko zakładnikiem, a teraz jestem świadkiem na śmierć bitego człowieka.

Oderwałam się od Louisa i próbowałam uciec od sceny. Jednak nie za daleko. Louis chwycił mnie w pasie i doprowadził do tego samego miejsca. Teraz Harry stał nad człowiekiem, oczywiście ciągle go bijąc.

Moje oczy nie chętnie spojrzały na scenę. Twarz mężczyzny była cała we krwi. Nie mogłam nawet zobaczyć struktury jego twarzy. Jego kości policzkowe wyglądały na opuchnięte, więc wydawało się, że jego oczy są zamknięte. Można było zauważyć małe kawałki zębów leżące w kałuży.

- Daj mi broń. - Harry powiedział wyciągając dłoń. Zayn podniósł pistolet i podał go Harry'emu, który natychmiast uniósł broń i wycelował w człowieka.

- Claire. - Powiedział. - Odwróć wzrok.

Odwróciłam wzrok, kiedy on pociągnął za spust i głośny strzał echem rozniósł się wokół nas. Szybko zakryłam moje uszy, moje ciało drżało, gdy zdałam sobie sprawę, że mężczyzna właśnie zmarł.

Do tej pory cały klub był pusty, z wyjątkiem nas, a muzyka w końcu przestała grać. Słyszałam mój przyspieszony oddech i cofnęłam się, gdy zauważyłam ruch Harry'ego. Odwrócił się, a jego gesty nie okazały żadnych emocji. Otarł się obok mnie i powiedział do Nialla: - Pociesz ją.

Harry odszedł wyjmując swój telefon. Niall chwycił moje przedramię kierując się na zaplecze. Wciąż byłam świeżo oniemiała z tego czego przed chwilą byłam świadkiem. Niall zapytał mnie: - Jesteś ranna?

- Nie. - Powiedziałam cicho. - Ale mam blizny do końca życia.

- Cóż, Harry jest wkurzony. - Niall odpowiedział. Dopiero teraz zauważyłam jego irlandzki akcent. - On jest zły bo-

- Wiem, że jest zły. - Przerwałam mu histerycznie, popychając blondyna. Usiadłam powoli na podłodze.

- Nie uważasz, że powinnam to zobaczyć? On tylko zabił człowieka własnymi rękami.

- On przekroczył Harry'ego. - Powiedział rzeczowo, chodź jego głos był wciąż miękki. - Po pierwsze przyszedł tu. Potem cię dotknął i groził Harry'emu.

- On po prostu go zabił. - Mruknęłam.

- Próbował zabić. - Niall uzasadnił kucając przy mnie. - Muszę powiedzieć, ładnie go załatwiłaś. Nigdy nie widziałem dziewczyny, która tak walczyła.

- Nigdy wcześniej nikogo nie uderzyłam. - Powiedziałam, patrząc na moje kostki. Mogłam teraz zdecydowanie poczuć ból. Czułam jak moja ręka pulsuje.

Niall wziął rękę i obejrzał ją. - Będzie dobrze. Ale teraz, Harry potrzebuje kilku minut aby się uspokoić.

- Nie chcę być w jego pobliżu. - Szepnęłam. - Nie po tym, kiedy zobaczyłam go takiego.

Pamiętam moją małą 'karę' z wcześniej, i teraz zrozumiałam, że to było nic w porównaniu do tego, co właśnie zobaczyłam.

- Harry cię nie uderzy. - Zapewnił, co przykuło moją uwagę. Powiedział: "Harry cię nie uderzy" zamiast powiedzieć coś w stylu "Harry cię nigdy nie uderzy"

Przypomniałam sobie, kiedy Harry mnie spoliczkował. Cholera. On naprawdę robił bałagan.

- Muszę odejść. - Mruknęłam wstając. Nie traciłam czasu by wyjść z zaplecza, chodź słyszałam za mną Nialla.

- Nie. - Niall zaprotestował, próbując chwycić mnie za ramię. Wyrwałam się od niego z dala, strzelając mu spojrzenie przez ramię.

- Harry ci na to nie pozwoli.

- Harry to, Harry tamto. - Odwróciłam się, stojąc nagle przed chłopakiem. - Wasze oczy muszą być skierowane tylko na Harry'ego? - Splunęłam. - On wyciera wam wasze tyłki czy coś?

Mina Nialla była bezcenna. Patrzył na mnie tak, jakby się zastanawiał, czy naprawdę to powiedziałam.

Tak powiedziałam. Szłam dalej, aż doszłam do miejsca, gdzie leżał Rosjanin. Reszta chłopców siedziała znowu na kanapie, i wyglądało na co, że prowadzili biznesową rozmowę. Wzięłam ciche, ostrożne kroki, kiedy próbowałam przejść niezauważona obok nich, ale skuliłam się, gdy Niall przebiegł przez korytarz.

- Harry. - Niall powiedział, przykuwając uwagę wszystkich. - ona jest poza kontrolą, stary.

- To szaleństwo. - Ogłosiłam moim drżącym głosem. Ale skończyłam. Nie mam zamiaru już dużej w tym siedzieć. - Przed chwilą miałam pistolet przyłożony do głowy. Nie ma mowy, że zostanę tu dłużej, aby towarzyszyć takim ludziom jak wy. - Ruszyłam w stronę schodów, ale usłyszałam jak Harry zaczyna mówić.

- Claire. Nie waż się odejść. - Miał niesamowicie spokojny ton, ale wiedziałam jak niebezpieczny był, gdy tak mówił.

Szłam dalej, aż zapytał: - Musimy powtarzać od początku?

Zatrzymałam się i stałam jak wryta. Obraz mojego zdemolowanego mieszkania błysną mi w pamięci. Ból od tego, co jego palce zrobiły wcześniej był świeżo w mojej pamięci. Westchnęłam, kiedy widziałam Harry'ego przychodzącego do mojego mieszkania, by później ponownie mnie ukarać.

- Chodź. - Harry powiedział.

Powoli się odwróciłam, i ruszyłam w jego stronę. Moja głowa była spuszczona w dół ze wstydu. Inni wiedzą, o co mu chodziło?

Kiedy byłam przed Harrym, byłam zszokowana, kiedy mnie chwycił i pocałował głęboko. Widziałam, że wszyscy na nas patrzyli, przyglądając się tej scence. Ale Harry'ego to nie obchodziło. Pocałował mnie intensywnie, zanurzając ręce na moich biodrach.

Kiedy wreszcie się odsunął cicho dyszałam. Nadal miał ręce wokół mojej talii, uśmiechając się. - Dobra Dziewczynka.

Nienawidziłam, kiedy tak do mnie mówił, jakbym była jakimś psem czy coś. Ale przez to zauważyłam, że miał głębokie, zielone oczy. Były czystego, ciemnego koloru. Zawsze widziałam ludzi z zielonymi oczami, którzy wyglądali, jakby mieli je gdzieniegdzie brązowe. Ale jego były zielone.

Były fascynujące.
- Masz zielone oczy. - Mruknęłam bez zastanowienia, a moje policzki zaczerwieniły się, kiedy uświadomiłam sobie co powiedziałam. Nie miałam na myśli, żeby to powiedzieć.

- Claire, nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić. - Powiedział pod nosem, więc nie każdy mógł to usłyszeć. Byłam zaskoczona kiedy miękko dotknął mojego policzka, ale wiedziałam, że tylko się ze mną bawi. - Jeśli ktoś cię dotknie, pobiję go na śmierć, tak jak tego człowieka.

Dziwne. Miał taki prawdziwy wyraz twarzy. To było coś innego niż gniew czy zadowolenie z siebie.

- Wezmę Eleanor do domu. - Louis powiedział do Harry'ego. - Nie powinieneś też zabrać Claire?

Harry w końcu przerwał nasz kontakt wzrokowy i siknął głową z powagą. - Tak, chodź, zabiorę cię do domu, Claire.



Kiedy wróciłam do domu, ku mojemu zdziwieniu Harry nie marudził. Puścił mnie i zostawił bez słowa. 

Zaraz po powrocie usiadłam przy laptopie, szukając biletów lotniczych do USA. Nie obchodziło mnie, gdzie te samoloty miały lądować, jak daleko od domu to było. Musiałam się wydostać z tego miejsca jak najszybciej. 

To było oczywiste, że im więcej czasu spędzałam z Harrym, tym więcej kłopotów sprowadzałam na siebie. Mogłam dzisiaj umrzeć. Nigdy nie miałam prawdziwego pistoletu przystawionego do głowy, dopiero kiedy spotkałam Harry'ego. 

Mój telefon zaczął dzwonić, kiedy zobaczyłam, że to Kim. Nie odpowiedziałam, tylko dlatego, że chciałam kupić bilet jak najszybciej. W torebce znalazłam moją kartę kredytową. Moje ręce drżały, kiedy starałam się znaleźć bilet. 

Były bilety udające się do Denver, Detroit czy Nowego Jorku. Wybrałam bilet do Nowego Jorku, ponieważ były tańsze. Kiedy je kupiłam, westchnęłam z ulgą i zrelaksowałam się w fotelu. Mój lot był jutro rano o 9, więc musiałam obudzić się o szóstej i być na lotnisku o siódmej. Zawsze wolałam być na lotnisku wcześniej, w razie jakichkolwiek problemów. 

Oddzwoniłam do Kim z powrotem, a ona odebrała natychmiast. - Gdzie do cholery byłaś? Nie odpowiedziałaś na żaden z moich telefonów!

- Wiem, wiem. - Powiedziałam z uciszonym głosem. - Ale nie wiesz co się stało. Wracam jutro do USA.

- Co się stało? Dlaczego mówisz tak cicho? - Kim brzmiała zaniepokojenie. - Claire, powiedz mi co się do cholery dzieje, jak mogę pomóc-

- To długa historia. - Przerwałam jej. - Ale muszę wyjechać jak najszybciej. Rzeczy tutaj są pokręcone, Kim. Nawet nie masz pojęcia. 

- Pokręcone? O czym ty mówisz? Wiem, że nie jest to co USA, ale każdy kraj jest inny, Claire. 

- Nie chodzi mi o kraj. Chodzi mi o ludzi. Słuchaj, nie rozumiesz, co mam na myśli. Dzisiaj byłam zakładnikiem, widziałam jak człowiek został pobity na śmierć. 

Kim milczała. Potem powiedziała: - Poważnie? 

- Jestem śmiertelnie poważna. Opowiem ci resztę, kiedy się stąd wydostanę. - Powiedziałam jej, kontrolując czas. Była już dwudziesta pierwsza. - Teraz muszę się wyspać, dobrze? Zadzwonię do ciebie jutro przed dostaniem się do samolotu. 

- Okej. - Kim brzmiała nerwowo. - Uważaj, Claire. 

Rozłączyłam się, wyłączając wszystko na moim laptopie. Odłożyłam laptopa i zaczęłam pakować wszystkie moje ubrania, dosłownie wrzucałam je do walizki. Zostawiłam szczoteczkę i inne rzeczy do higieny. Musiałam się stąd wydostać. Nie martwiłam się o pozostawienie czegoś. Kiedy jutro wyląduję, zadzwonię do ludzi którzy wynajęli mi mieszkanie, że wyjechałam. 

Oni muszą to zrozumieć. 

Wiedziałam, że ogromnie ryzykowałam. Jeśli Harry by się o tym dowiedział 

... 

Nie chcę nawet o tym myśleć. 

Kiedy skończyłam pakowanie wszystkiego było w pół do dziesiątej. Poszłam do mojego łóżka, ustawiając budzik i zasnęłam po kilku minutach odtwarzania tego co dziś się wydarzyło. 

Jutro będę w domu. 

Bezpieczna. 




Kiedy budzik mnie obudził, spodziewałam się Harry'ego stojącego w mojego pokoju. Zamiast tego była ciemność. Pusta ciemność. Włączyłam światło i natychmiast się ubrałam przygotowując się. 

Postanowiłam na pokład wnieść trzy książki ze względu na długą podróż. Kiedy skończyłam było w pół do siódmej. Wybiegłam na zewnątrz i szłam chodnikiem. Musiałam znaleźć taksówkę. 

Szybko znalazłam jedną. Byłam w drodze na lotnisko. Moje serce biło szybko w mojej piersi, kiedy moje oczy rozglądały się dookoła. 

Dotarłam na lotnisko rozglądając się. Nie było śladu kogokolwiek z gangu. Było tu dużo ludzi którzy albo chcą wrócić do domu jak ja, albo chcą wyjechać na urlop. Byłam w kolejce aby oddać mój bagaż do samolotu, kiedy już wszystko zapłaciłam. Kiedy skończyłam, przeszłam przez odprawę. 

Moje plecy były tyłem do ludzi którzy tam pracowali, a ja próbowałam zdjąć buty. Odwróciłam się, kiedy zobaczyłam, że jeden z nich zbliża się do mnie. Poczułam się nerwowo. Robię coś nie tak? 

- Proszę pani, musimy porozmawiać. - Powiedział poważnie, a moje serce prawie wyskoczyło przez usta. 

- Co się stało? - Zapytałam cicho, idąc za wysokim człowiekiem. Prowadził mnie przez tylne drzwi, oświetlonym korytarzem. Właśnie miałam zapytać go o to ponownie, aż wepchnął mnie przez drzwi zatrzaskując je za sobą. 

Zdjął czapkę. Miał blond włosy. - Nie jesteś dziewczyną Harry'ego? - Zapytał, ku mojemu przerażeniu miał rosyjski akcent. 

- N-nie. - Kłamałam, cofając się do ściany. 

- Jesteś. Wiem, że jesteś. - Powiedział. - Słuchaj. Pracuję dla Vladimira, i był cholernie zły, z powodu tego, co Harry wczoraj zrobił. 

- Ten człowiek próbował mnie zabić. - Protestowałam, ale zamknęłam usta, kiedy zbliżył się do mnie, znacznie wyższy, większe ramiona. 

- Cóż. - Powiedział absolutnie bez emocji. - mam dostarczyć wiadomość do Harry'ego, przez ciebie. Nie martw się, będziesz żyła.

Moja twarz zbladła, gdy wyjął scyzoryk, trzymając go w górze, żebym mogła zobaczyć. Zrobiło mi się słabo, gdy szedł w moim kierunku, ostrość noża śniła w moich oczach.

- Nie. - Dyszałam. - Nie! Przestań! Co ty do cholery robisz? - Uniosłam ręce gotowa aby go uderzyć, chodź wiedziałam, że to będzie boleć moją rękę, ale muszę. - Czekaj, kto to jest Vladimir?

Mężczyzna zatrzymał się na chwilę. - To nasz lider.

- Tak, ale kto to jest?

Mężczyzna wyglądał na zirytowanego. - Nie mamy na to czasu.

Szybko rzuciłam się na człowieka, biorąc go z zaskoczenia. Byłam szczęśliwa, kiedy wyszłam na korytarz. Zaczęłam natychmiast biec w dół, modląc się, że biegnę właściwą drogą. Słyszałam człowieka biegnącego za mną, jego ciężkie kroki roznoszą się echem wokół nas. Krzyczał abym się zatrzymała. Rzuciłam się do otwarcia drzwi, uśmiechając się, gdy zobaczyłam, że to dobra droga.

Zaczęłam biec z powrotem do wejścia na lotnisko, nie chcąc się zatrzymać. Wybiegłam na zewnątrz przez podwójne drzwi, biegnąc chodnikiem. Kiedy nie miałam już więcej sił, usiadłam pod ścianą, łzy spływały mi po policzkach. Nawet nie zastanawiałam się do kogo zadzwonić. Myślałam, że nigdy nie wybiorę tego numeru. Odpowiedział po pierwszym sygnale. - Claire?

- Harry, potrzebuję twojej pomocy. 




_________________________

Mimo, że było mało komentarzy i myślałam, że będzie ich więcej, wstawiam dzisiaj rozdział i mam nadzieję, że pod tym będzie więcej. Im więcej będzie komentarzy tym szybciej wstawię kolejny rozdział. Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Co sądzicie? Claire zadzwoniła do Harry'ego. Co powie gdy Harry zapyta się co robiła na lotnisku? Wkurzy się? Piszcie w komentarzach. xx

W ogóle to Wesołych Świąt!!