Obudziłam się na czyiś kolanach.
Moja głowa leżała na klatce piersiowej tej osoby, a ramiona zwisały bezwładnie po obu stronach, co przypomniało siedzenie samochodu. Otworzyłam oczy, ale ciągle zastanawiałam się gdzie ja do cholery byłam.
Pamiętałam, że zemdlałam.
I pamiętałam, że zemdlałam w ramionach Harry'ego.
- Nigdy wcześniej żadna dziewczyna na mnie nie zemdlała. - ktoś powiedział, a jego głos spowodował, że jego klatka piersiowa wibrowała lekko. Rozpoznałam głos Harry'ego. Cholera! Gdzie on mnie zabierał? Ale z jakiegoś powodu brzmiał jakby był rozbawiony. - To znaczy, normalnie muszę coś zrobić, żeby zemdlały. Ale ja tylko -
Usiadłam w szoku, moje serce ponownie zaczęło bić jak oszalałe. Ramiona Harry'ego zacisnęły się wokół mnie, jego usta zamknęły się natychmiast, a jego oczy patrzyły w moje. Patrzeliśmy na siebie bez słowa przez kilka sekund.
- Gdzie mnie zabierasz? - domagałam się słabo, próbując usiąść. Było to niemożliwe, przez to, że dosłownie leżałam na jego kolanach.
Harry uśmiechnął się głupio do mnie i wzmocnił uścisk wokół mojej talii, podnosząc mnie.
- Jakie to ma znaczenie? - próbowałam uwolnić się z jego uścisku, ale miał mocny uścisk. - Cholera. - Powiedział zaciskając zęby. Ku mojemu zadowoleniu, widziałam, że walczy, aby utrzymać kontrolę nade mną. Mogłabym się roześmiać.
Harry Styles - najważniejszy i groźny lider gangu One Direction - ma problemy z jakąś zwykłą amerykańską dziewczyną? Gdyby tylko ludzie to zobaczyli. - Przestań się ruszać, Claire.
- To mnie puść. - odparłam. Byłam lekko zaskoczona, gdy nagle mnie puścił, ale nie spodziewałam się, że upadnę na podłogę w samochodzie, niemal uderzając głową o drzwi samochodu.
Kiedy spojrzałam w górę, dostrzegłam bezczelny uśmiech na twarzy Harry'ego. - Za co to było?
Odpowiedział z udawaną niewinnością. - Powiedziałaś, żebym Cię puścił.
Wtedy zauważyłam, z przerażeniem, że moja bluzka uwolniła trochę dekoltu. Normalnie bym tego nie zauważyła, ale zauważyłam, kiedy oczy Harry'ego przyciemniły się na ten widok. Jego szczęka się zacisnęła, a uśmiech zniknął.
Zarumieniłam się wściekła, szybko siadając i poprawiając koszulkę. - Jesteś straszną świnią.
Zignorował mnie. Skrzyżował ramiona na klatce piersiowej, i zauważyłam, że znowu był ubrany w swoją kurtkę. Okej, musiałam teraz przyznać, że wyglądał w niej o wiele bardziej niebezpiecznie. Kurtka sama w sobie wyglądała groźnie. Chłopak z kręconymi włosami odwrócił się by spojrzeć przez okno z formalnym wrażeniem. Jego oczy były zmrużone.
Przyglądałam się mu przez chwilę, zdając sobie z czegoś sprawę. Ja żyłam. Harry nawet mnie nie uderzył. W rzeczywistości on... on złapał mnie, kiedy zemdlałam. Dlaczego mnie nie skrzywdził? Nie to, żebym chciałam być skrzywdzona...
I przez chwilę zastanawiałam się, co przechodzi przez jego głowę teraz. Co przechodzi przez umysł, osoby takiej jak Harry?
Postanowiłam szybko, że nie chciałam tego wiedzieć.
- Uh, Harry? - Zapytałam niepewnie
- Hm. - Jego oczy były skierowane na okno, patrząc na coś.
Kiedy spojrzałam przez okno, zobaczyłam, że jesteśmy w 'bogatej' dzielnicy. Z jakiegoś powodu Harry wyglądał jakby był niespokojny, jakby ktoś miał podbiec i zaatakować. To było dziwne.
- Ile masz lat?
Spojrzał na mnie szybko, marszcząc brwi. - Co?
- Twój wiek. - Jąkałam się widząc jego spojrzenie. - Uh, ile masz lat?
- 20. - Odpowiedział. Jego oczy nie przestały wpatrywać się w moje. Cholera. Jak on to robi? Mógł wpatrywać się w czyjeś oczy, tak długo jak tylko chciał.
- Dlaczego tu jestem? - Musiałam uciec wzrokiem od jego spojrzenia. Nerwowo przegryzłam moją dolną wargę, bojąc się jego odpowiedzi. Czy on naprawdę mnie zabije? Zastrzeli mnie na wzgórzu i porzuci moje martwe ciało do rzeki?
A może to będzie dużo gorsze?
Kiedy mi nie odpowiedział, straszne uczucie wzrosło w brzuchu tak bardzo, że poczułam się chora. Harry ponownie wyjrzał przez okno i zrobił to też po mojej stronie. Jakiś łysy gość jechał samochodem obok nas.
Zaczęłam ponownie odczuwać nerwy. Przejeżdżaliśmy obok ludzi, którzy nie mieli nawet pojęcia, jaka osoba siedzi w samochodzie. Byli tak nieświadomi. Chciałabym być taka jak oni. Ale z jakiegoś powodu, Harry Styles zadecydował zadrzeć akurat ze mną.
Ale za bardzo ceniłam swoje życie, żeby pozwolić mu coś zrobić.
Gdy kierowca zatrzymał się na czerwonym świetle, szybko otworzyłam drzwi. Dziwnie, były odblokowane. Zignorowałam Harry'ego, który wołał moje imię, po prostu biegłam chodnikiem. Ludzie natychmiast zaczęli uciekać, kiedy stało się oczywiste, że byłam związana z One Direction.
Byłam okej w biegach. To znaczy, nie biegam dużo. Ale chyba powinnam, wtedy mogłabym o siebie zadbać.
Ale Harry?
On był szybki.
Minęła tylko chwila nim Harry złapał mnie w pasie i podniósł mnie tak, że byłam w powietrzu. Moje nogi zaczęły kopać, a ramiona rzucały na wszystkie strony. Wyglądałam jak ryba bez wody. I obdarzyłam Harry'ego każdym nieprzyjemnym słowem które znałam. Ale on zignorował to i zabrał mnie z powrotem do samochodu.
Czułam się zażenowana, czując wzrok ludzi na mnie. Łzy upokorzenia wzbierały się w moich oczach, gdy przestałam krzyczeć, realizując scenę która właśnie miała miejsce. Harry szedł szybko nic nie mówiąc. Postawił mnie na ziemi, jego ramie wciąż było zaciśnięte ciasno wokół mnie i otworzył drzwi. Praktycznie wepchnął mnie do środka i wszedł za mną.
Zapadła niezręczna cisza, po tym jak kierowca rozpoczął ponowną jazdę. Wierciłam się w fotelu, próbując złapać stabilny oddech. Czułam się jakbym była blisko zawału serca czy coś.
Gdy samochód zatrzymał się na kolejnym przystanku, głos Harry'ego się odezwał:
- Masz zamiar spróbować tego jeszcze raz, Claire? czy tym razem muszę ciągnąć cię za włosy?
Wyobraziłam sobie jego, ciągnącego mnie za włosy i skrzywiłam się. To na pewno bolałoby jak cholera.
- Masz zamiar mnie zabić? - Wypaliłam.
Harry spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. - Gdybym chciał cię zabić, już bym to zrobił.
Odwróciłam się od jego spojrzenia i spojrzałam w dół na kolana. - To gdzie mnie zabierasz?
- Zdejmij swoją koszulkę.
Spojrzałam na niego, a moje oczy momentalnie się rozszerzyły z wstrętu. Czy... ja sobie to po prostu wyobraziłam?
Harry spojrzał na mnie z kamiennym wyrazem twarzy, opierając się plecami o okno, aby mieć mnie w pełni na widoku. Miał ręce skrzyżowane na klatce piersiowej, a jego szczęka była mocno zaciśnięta.
Ten wzrok mówił mi, że nie ma żadnego sprzeciwu.
- C-co? - za jąkałam się.
- Powiedziałem, zdejmij koszulkę. - Powtórzył powoli.
Patrzałam na niego przez kilka sekund, gdy w samochodzie zrobiło się zupełnie cicho. Próbowałam znaleźć jakiejś oznaki żartu, ale niestety - on nie żartował.
- Dlaczego mam zdjąć koszulkę?
- Bo ja tak powiedziałem. - Jego spojrzenie mnie paliło. Całe moje ciało zamarzło od jego spojrzenia. Czułam jakbym się roztapiała w fotelu.
- Nie. - Odpowiedziałam szybko. - Nie ma mowy, żebym zdjęła koszulkę. Po co w ogóle o to pytasz? I nie masz żadnego prawa, mówić mi co mam robić, zwłaszcza jeśli to jest coś tak osobistego, jak to. Mam..
Nagle Harry unosił się nade mną, nie pozwalając mi dokończyć. Całkowicie przycisnął mnie do drzwi, a jego ręce boleśnie chwyciły moje nadgarstki, trzymając je razem.
- Kiedy powiem ci, że masz coś zrobić. - warknął - To ty to kurwa robisz. Nigdy nawet tego nie kwestionuj, Claire.
Całe moje ciało pod nim drżało. Czy ten chłopak jest szalony? Nigdy nie spotkałam chłopaka, który miał takie wahania nastroju. W jednej minucie jest spokojny i opanowany, a drugą przyciska mnie do drzwi!
- Nie jestem przyzwyczajony do ludzi, którzy są mi nieposłuszni. - Powiedział ciszej tym razem. - Więc szczerze mnie wkurzasz. Wiesz co się dzieje, kiedy ludzie mnie wkurzają?
Nie odpowiedziałam.
- Ludzie umierają, Claire. - Odsunął się trochę, uwalniając moje ręce. Ale wciąż był nade mną, jego oczy wciąż przyglądały mi się uważnie. - Teraz zdejmij swoją koszulkę.
- J-ja nie mogę zdjąć mojej koszulki. - Zapiszczałam, będąc bardziej zmieszana. Teraz byłam już zupełnie pewna, że moje policzki były całe czerwone.
On tylko uśmiechną się i powiedział - Mam zdjąć ją za ciebie?
- Nie! - Próbowałam odepchnąć go ode mnie, moja ręka była ponownie na klamce. Wiem, że samochód był w ruchu, ale szczerze mówiąc wolałabym być gdziekolwiek indziej tylko nie tu z Harrym Stylesem.
Jednak, moje ciało zupełnie znieruchomiało kiedy wyjął scyzoryk.
Moje oczy skupiły się na końcu broni. Miał bardzo ostry czubek. Czy on mnie zabije?
Oczy Harry'ego błysnęły w dół do moich piersi, kiedy opuścił nóż do mojej koszulki. Patrzałam jak trzymał go tak beztrosko, jakby to był zwykły długopis. Miałam rozpocząć walkę, kiedy przeciął tkaninę mojej ulubionej bluzki, i patrzałam z przerażeniem jak zostały tylko dwa poszarpane kawałki. Gdy była już cała rozerwana, Harry pchnął z dala tkaninę i spojrzał na mnie.
Ciężko oddychałam. Miałam już tylko biustonosz i on widział wszystko. Nigdy nie pozwoliłam na to aby jakikolwiek chłopak zobaczył tą część mnie przedtem.
To było to, przed czym Francine mnie przestrzegała. Myślałam, że byłam w bezpiecznej strefie, ale się bardzo myliłam.
Mogłam odetchnąć z ulgą, kiedy Harry schował scyzoryk.
- Proszę. - Wykrztusiłam, łzy tworzyły się w moich oczach. - J-ja nie wiem, co robisz lub czego chcesz...ale po prostu zostaw mnie w spokoju...proszę...nigdy nic ci nie zrobiłam.
- Oh, nie zamierzam zostawić cię w spokoju. - Harry odpowiedział, jego oczy w końcu zostawiły moje piersi. Wziął porwaną tkaninę i wsadził do swojej kurtki, ciągle patrząc na mnie. - Postanowiłem coś.
Podniósł się trochę, pozwalając mi zasłonić rękoma moje piersi. Nie było sposobu, by czymkolwiek je przykryć.
Co postanowił? Że będę żyć?
- Włóż to. - Powiedział, zdejmując kurtkę. Do tej pory powstrzymywałam łzy, kiedy się mu przyglądałam, mając ramiona na piersiach. Nie było sposobu, bym miała zamiar odsunąć je gdziekolwiek indziej. Zauważył wyraz mojej twarzy i westchnął. Wyciągnął rękę i umieścił dużą kurtkę na moich ramionach. Czułam się jakby to był ogromny koc. Dodało to dodatkowy ciężar do moich ramion. Jednak, czułam się, jakbym powoli się uspakajała.
Ale wciąż. Byłam prawie naga pod nią.
Jednak ulżyło mi, że Harry niczego nie próbował. Szczerze, myślałam, że coś strasznego mogło się stać.
Natychmiast chwyciłam kurtkę ciasno wokół mnie, wsuwając ręce w otwory ramion. Kurtka dawała komfortowe ciepło które nie bardzo przeszkadzało. Po raz pierwszy od dwóch dni czułam się ponownie jak ja.
Dopóki nie przypomniałam sobie o Harrym.
- Zawsze dostaje, to czego chcę. - Powiedział cicho. - Tak czy inaczej. - Spojrzałam na niego. Miał na sobie czarną koszulkę i dało się zauważyć niewielkie mięśnie na ramionach. Nie miał strasznie umięśnionego ciała lub cokolwiek, ale jego mięśnie na jego ramionach wyraźnie się odznaczały kiedy je zginał.
Obrzydzona tą całą sytuacją, szybko odwróciłam wzrok. Co do cholery jest ze mną nie tak? Ten chłopak był odpowiedzialny za wszystkie straszne i nielegalne rzeczy.
- Proszę, zabierz mnie do domu. - Powiedziałam mu stanowczo. Spojrzałam na niego z niepokojem, widząc, jak wpatrywał się we mnie ciągle. Jednak jego głowa odwróciła się do okna.
- Zabiorę cię później. - Odpowiedział - Ale najpierw chciałbym cię gdzieś zabrać.
- Gdzie?
Nie odpowiedział. Kontynuował wpatrywanie się przez okno a ja usiadłam w fotelu.
- Myślę, że mam prawo wiedzieć. To znaczy, jeśli zmuszasz mnie żebym gdziekolwiek z tobą szła.
Harry wyśmiał moje oświadczenie - Nie dbam o prawa, Claire. Pomijam je.
- Więc czego ode mnie chcesz? - Powtórzyłam pytanie. Zacisnęłam zęby. Miałam już dość jego gier.
Odwrócił się i spojrzał na mnie. - To w rzeczywistości jest bardzo proste.
- Więc powiedz mi. - Nalegałam. - Chodzi ci o pieniądze? Czy też po prostu chcesz mnie wykorzystać jako zabawkę do seksu, którą możesz używać gdziekolwiek chcesz? - Nie przeszkadzało używać mi przerażenia i wstrętu w moim głosie.
- Chociaż oba brzmią za równo kusząco. - Powiedział gładko z uśmieszkiem. - Nie. Nie dbam o pieniądze. Mogę mieć jakąkolwiek dziewczynę, która idzie po ulicy. Zresztą robiłem już to wcześniej.
Westchnęłam z ulgą. - Więc czego chcesz?
- Ciebie.
Zamrugałam. - Mnie?
- Tak, ciebie. - Harry zbliżył się do mnie, a ja intensywnie się odsunęłam, jakbyśmy byli magnesami które się od siebie odpychają. Jego oczy błyszczały w podnieceniu kiedy to zrobiłam. - Jesteś moja, Claire.
- N-nie rozumiem.
- Oh, wkrótce zrozumiesz. - Ręka Harry'ego wkradła się na moje kolano ale szybko ją odsunęłam, chowając kolana pod brodę, owijając je ramionami. On tylko przysunął się bliżej mnie a jego ręce do mnie dotarły. Zamknęłam oczy mocno, nie mogąc znieść widoku.
Jednak, szybko poczułam ciepłe dłonie na szyi. Te ciepłe dłonie przeniosły moją twarz bliżej i wreszcie otworzyłam oczy. Spojrzałam w jego szmaragdowe oczy.
- Oczywiście wcześniej będziemy musieli omówić parę podstawowych zasad. - Powiedział, a jego palec dotarł do zamknięcia szyi. Zamarłam w jego uścisku, obawiając się, że zacznie mnie dusić. Ale on tylko delikatnie ścisnął, trzymając mnie. - Mogę być nieco skąpy na pewne rzeczy. Nie jestem typem osoby, która się dzieli.
O czym on do cholery do mnie mówił?
- Chcesz mi powiedzieć, że chcesz żebym była twoją dziewczyną? - Zapytałam z niedowierzaniem.
On tylko uśmiechnął się i powiedział. - Coś w tym rodzaju.
Wydostałam się z jego uścisku, przełykając głośno.
- Nie ma mowy. Nie, nie. - Powtórzyłam głośno, potrząsając głową.
Harry z drugiej strony nie wydaje się poruszony moim protestem. - Nie jesteś w stanie nic powiedzieć. Poza tym. - Chytry uśmieszek wdarł się na jego twarz. - Nosisz moją kurtkę.
- Rozerwałeś mi koszulkę! - Zaprotestowałam ostro. - Nie zamierzam siedzieć w samym staniku! Z-zrobiłeś to specjalnie.
- W każdym razie, więc postanowiłem, że podstawowe zasady ustalimy na kolacji. - Harry powiedział, kręcąc głową na mój protest. - I nie będziesz próbować uciekać lub wychodzić przez okno w łazience, bo jeśli tak zrobisz, to nie tylko cię znajdę, ale będę ciągnąć cię za związane ręce.
Moje usta się otworzyły. Mówił poważnie?
- Mam nadzieję, że jesteś głodna. - Harry stwierdził, gdy samochód zwolnił. Przygotował się do wyjścia z samochodu, jak byśmy przed chwilą rozmawiali tylko o pogodzie. Szczerze, planowałam ucieczkę, myśląc, że mogłabym uciec, ale wtedy zauważyłam okolicę. W ogóle jej nie poznawałam.
Nie miałabym dużej możliwości ucieczki.
Czując się pokonana, otworzyłam drzwi i wstałam. Harry czekał na chodniku obserwując każdy mój ruch. Przycisnęłam kurtkę mocno do siebie stając pospiesznie przy nim. Czułam zapach świeżej żywności przed nami w małej kawiarni.
Poszłam za Harrym w stronę kawiarni. Kiedy kelnerka nas zauważyła, przysięgam, że prawie zemdlała na widok Harry'ego. Kiedy zauważyła, że mam na sobie kurtkę, niemalże wypadło jej nasze menu. A Harry patrzył tylko na nią z niecierpliwym wyrazem twarzy.
Cała kawiarnia zamarła w martwej ciszy, kiedy wszyscy zauważyli kto właśnie tam wszedł, a Harry wydawał się obojętny na spojrzenia i był bardzo pewny siebie. Jeśli Harry nigdy nie próbował być człowiekiem biznesu czy coś, z pewnością mógłby nim być. Dlaczego miałby ciągle być liderem gangu?
Oh tak. Bo on jest szalony.
Usiedliśmy przy stoliku i byłam bardzo wdzięczna, że Harry usiadł obok mnie. Kelnerka jąkała się przy powitaniu, a Harry spojrzał z uroczystym wyrazem na menu. Ja nawet nie podniosłam mojego menu, byłam zbyt zszokowana reakcją ludzi w kawiarni, gdy Harry wszedł.
Był groźnym chłopakiem. Prawie wszyscy widząc go, wydawali się przytłoczeni strachem.
- Claire. - Wyrwał mnie z moich rozmyślań. - Wybierz coś co chciałabyś zjeść.
A gdy to powiedział, wszyscy zaczęli mówić ponownie. Wszyscy odwrócili swoją uwagę, w ciągu kilku sekund, prawdopodobnie nie chcąc być zauważonymi. I na pewno nie obwiniałabym za to.
Claire. - Brzmiał tym razem niecierpliwie.Odłożył menu i na mnie spojrzał. - Wybierz coś lub ja wybiorę za ciebie.
Zabrałam menu i zaczęłam czytać i przeglądać, ale to było strasznie ciężkie. Ciągle czułam oczy Harry'ego na mnie. Jego obecność zawsze na mnie tak działała.
Ciągle. Zdumiało mnie, jak bardzo jedno uderzenie może mieć w pływ na ludzi.
To rozsadzało moją głowę.
- Czy już można? - Spytała, nie jąkając się jak wcześniej.
- Tak. - Harry odpowiedział. Wziął jakąś zupę i wodę, czułam, że mój żołądek się zaciska. Wiedziałam, że gdybym zjadła coś ciężko strawnego, będę chora.
- Wezmę tylko sałatkę. - Mruknęłam po czym dodałam. - i wodę.
- W porządku. Zaraz przyniosę. - Pobiegła dalej, oczywiście zadowolona, że mogła uciec od Harry'ego.
- Widzisz co mogę zrobić? - Harry zapytał z uśmiechem, wyraźnie z siebie zadowolony.
- Więc robisz to dla władzy. - Stwierdziłam, patrząc się na stół. - Chcesz by ludzie się Ciebie bali?
Harry poprawił swoje włosy, przesuwając ręką przez swoje obfite loki, ignorując moje oświadczenie. - Okej, więc pewne zasady. Więc moja pierwsza i najważniejsza zasada jest bardzo prosta. Jak już wcześniej wspominałem mogę być skąpy. Nie chcę żebyś rozmawiała z innymi chłopakami.
Moje dłonie zwinęły się w pięści pod stołem. - Co?
Jego oczy rozszerzyły się.- Nie chcę żebyś rozmawiała z innymi chłopakami, chyba, że jesteś ze mną, albo to jest ktoś z mojego gangu. Jeśli dowiem się, że poszłaś się z kimś bawić, utnę temu komuś jaja.
Patrzyłam na niego w oniemieniu.
- Ponadto. - Kontynuował, oblizując usta. - Jeśli powiem ci, że coś masz zrobić, to robisz to. Ale jestem pewien, że już to wiesz.
Uśmiechnął się, a ja spojrzałam na niego śmiertelnym wzrokiem.
- Jak śmiesz... - Szybko zamknęłam usta, kiedy kelnerka podeszła do naszego stolika stawiając nasze napoje. Nadal patrzałam na Harry'ego, żałując, że nie mam w oczach lasera czy coś, żeby spalić ten uśmiech z jego twarz.
- I trzy. - Zesztywniałam, kiedy poczułam, że jego dłoń dotyka mojego kolana. - Jeśli spróbujesz przeciwstawić się mi w jakikolwiek sposób, to nie zawaham się podjąć działania. - Niemal, że skończyłam w miejscu kiedy poczułam, że jego ręka zaczęła chodzić między moimi nogami. Kiedy wydawał się już coraz bliżej mojego centrum, prawie wyskoczyła z siedzenia.
- J-ja muszę skorzystać z toalety. - Wykrztusiłam, natychmiast szukając toalety.
- Okej. - Harry krzyżuje ręce na piersi. - Masz pięć minut.
Nic nie odpowiedziałam tylko szybkim krokiem ruszyłam do łazienki. Na szczęście nikogo tam nie było. Pobiegłam do kabiny i oparłam się o drzwi, zsuwając się na podłogę. Schowałam twarz w ręce, serce niemal, że boleśnie waliło mi w piersi. Czułam jakbym powoli się dusiła.
O boże. Co się do cholery dzieje?
Jak to się stało?
Przebiegłam dłonią przez moje kasztanowe włosy i zamknęłam oczy. Próbowałam wyobrazić sobie, że jestem z powrotem w Ameryce, z powrotem z rodziną, gdzie wszystko wydawało się mieć jakikolwiek sens.
Wszystko czego chciałam to zobaczyć świat. Przyleciałam do Londynu i zakochałam się w nim. A teraz utknęłam ze złym przywódcą gangu, który powinien być zamknięty w azylu.
Może to nie był koniec. Może mogłabym zadzwonić do rodziców, i zapytać ich czy mogę pożyczyć pieniądze na bilet powrotny. Wszystko co musiałam zrobić to pozbyć się mieszkania i sprawdzić samoloty...
Zauważyłam rękawy kurtki na moich rękach i łza spłynęła powoli po moim policzku.
Pod tym grubym materiałem była moja naga skóra. Czułam się tak bardzo nieswojo z tą myślą. Przypomniałam sobie jak Harry z łatwością przeciął tkaninę koszulki. To było tragiczne, ale myślę, że to doświadczenie ma teraz na mnie wielki wpływ. Po raz pierwszy w historii, nie miałam pojęcia robić.
______________________________
O mój boże, dużo się dzieje asydgqhdj Nie wiem czy powinnam, bo Claire jest załamana, ale Harry właśnie stał się jej chłopakiem i to w pewnym sensie jest bardzo słodkie. Piszcie w komentarzach co sądzicie o tym rozdziale i o tym co się stało. Co dalej się stanie? Claire wróci do USA czy nie?
aww ;3 świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńtrochę współczuję biednej Claire, bo Harry traktuje ją jak rzecz i jest cholernie niebezpieczny ;/
ale być własnością Harrego Stylesa ;3 to jest coś :D
za pewne Claire nie wyjedzie do USA, a jak już wyjedzie, to Harry po nią poleci xD
@sluumberr
Rozdział był świetny c:
OdpowiedzUsuńOpowiadanie od początku wciąga i wydaje mi się, że Claire raczej napewno nie wyjedzie i wszystko potoczy się jeszcze ciekawiej // @planetkaro
Wow, sie dzieje..
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie ze Claire bedzie chciala wyjechac ale Harry w ostatnim momencie ja znajdzie i bedzie wkurwioony..
Czekam z niecierpliwosxia na nowy xx